Decyzja klubu była dla mnie dość niezrozumiała - rozmowa z Grzegorzem Gowinem, byłym zawodnikiem ULZ Sparkasse Schwaz

- Zapewne uznano więc, że nie ma sensu utrzymywać profesjonalnego zawodnika - mówi dla serwisu SportoweFakty.pl Grzegorz Gowin, z którym działacze ULZ Sparkasse Schwaz postanowili rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron.

Wojciech Jabłoński
Wojciech Jabłoński

Wojciech Jabłoński: Początek sezonu z pewnością nie należał do najbardziej udanych w wykonaniu ULZ Sparkasse Schwaz.

Grzegorz Gowin: Nie ukrywam, że rozpoczęliśmy ten sezon słabo i pechowo. Trzy mecze przegraliśmy zaledwie jedną bramką i właściwie na własne życzenie. Jednak decyzja klubu była dla mnie dość nieoczekiwana i niezrozumiała, tym bardziej, ze przed tym sezonem przedłużyłem kontrakt o dwa lata.

Pana zwolnienie wydaje się nieco tajemnicze. Wypowiedź trenera Thomasa Lintnera była bardzo ogólnikowa i tylko zrodziła kolejne wątpliwości.

- Trener Lintner udziela wymijającej odpowiedzi, bo właściwie nie ma żadnego konkretnego powodu takiej decyzji. Zresztą zdania w tej kwestii są bardzo podzielone, nie tylko wśród kibiców ale również wśród samych działaczy klubu. Dostałem sporo sygnałów od rozczarowanych tą decyzją kolegów z drużyny i kibiców, co nie ukrywam po pięciu latach spędzonych w klubie jest dla mnie bardzo miłe i pokazuje mi, że swoją grą zapracowałem sobie na szacunek.

Jednym w powodów tej decyzji miały być skutki kontuzji ręki mimo, że przed obecnym sezonem trener Lintner nie krył zadowolenia, że udało się klubowi przedłużyć umowę z Panem.

- Chciałbym sprostować tę informację. Kontuzje tę odniosłem w lipcu 2008 i dawno już o niej zapomniałem. Zresztą dowodem na to jest poprzedni sezon, w którym bez żadnych problemów grałem.

A jakie jest Pana osobiste odczucie w związku z decyzją zarządu?

- Oficjalne stanowisko klubu w tej sprawie jest takie, że moje odejście ma zmobilizować resztę drużyny do wzięcia na siebie odpowiedzialności, która do tej pory spoczywała głównie na mnie i na drugim profesjonalnym zawodniku (Litwin- Mindaugas Andriuska). Ja takie stanowisko przyjmuje, ponieważ nie chciałbym pozostawiać po sobie złego wrażenia i poprzez media dociekać i analizować, czy jest to powód faktyczny.

Jednak często w takich niejasnych przypadkach problem mogą stanowić kwestie finansowe. Jak Pan wspomniał, był Pan jednym z dwóch profesjonalnych zawodników w klubie, co także na pewno przekładało się na wysokość Pana kontraktu.

- Szczerze mówiąc, jest to sprawa tak świeża, że ciężko mi jest w tej chwili udzielić jakiejś konkretnej odpowiedzi. Na pewno na tę decyzje złożyło się kilka spraw. Przed tym sezonem, moim zdaniem, troszeczkę na wyrost postawiono nam za cel awans do półfinału. Jednak słaby początek ligi zweryfikował te plany. Półfinał wydaje się poza zasięgiem, a utrzymanie w lidze, nawet bez mojej obecności, jest raczej przesądzone. Zapewne uznano więc, że nie ma sensu utrzymywać profesjonalnego zawodnika.

Jakie więc zatem ma Pan plany? Może powrót do ekstraklasy? Liga by na pewno na tym tylko zyskała.

- W niedzielę wracam do Polski i nie ukrywam, że ze względów rodzinnych (córka ma 6 lat i w przyszłym roku idzie do szkoły) najchętniej bym już został. Jestem także w trakcie rozmów z zagranicznymi klubami, które były mną zainteresowane przed sezonem. Zdaje sobie jednak sprawę, że sezon się już rozpoczął, kluby mają zamknięte budżety, kadry i sprawa nie jest taka prosta. Tak więc na tą chwile nie mogę wykluczyć żadnego rozwiązania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×