Prawie jak cud. Szalona końcówka Polek

Reprezentacja Polski pokonała Argentynę w towarzyskim spotkaniu rozgrywanym w Elblągu 26:25. Podopieczne Arne Senstada dokonały tego dopiero w końcowym fragmencie, choć przegrywały już 5 bramkami.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Monika Kobylińska PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Monika Kobylińska
Polki przystępowały do drugiego meczu po pewnej wygranej w poprzednim spotkaniu (więcej o tym tutaj). Tym razem jednak od samego początku pozostawały w cieniu znacznie szybciej i skuteczniej grającej Argentyny. Zespołowi z Ameryki Południowej wychodziło naprawdę wiele, a motorem napędowym była Elke Josselinne Karsten - autorka 7 bramek.

Biało-Czerwone miały spory problem nie tylko z dobrze broniącą bramkarką Marisol Carratu, ale również z całą formacją defensywną rywalek. Nie potrafiły wypracować sobie dogodnej pozycji do rzutu. Same przy tym w swojej defensywie zbyt często dopuszczały się ostrzejszych fauli, po których karane były 2 minutami. Bardzo szybko, bo już w 20. minucie meczu zagrożona czerwoną kartką z gradacji kar była Karolina Kochaniak-Sala. Tablica wskazywała wówczas stan 7:10.

Do przerwy nie udało się już nic zrobić, aby to spotkanie wyglądało zgoła inaczej. Na plus były interwencje Barbary Zimy. Naszej bramkarce udało się obronić m.in. rzut karny wykonywany przez wspomnianą i bezbłędną do tamtej pory Karsten. Pierwszą część spotkania zamknęła Paulina Masna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki

Kibice w Elblągu wierzyli, że po zmianie stron, zmieni się wszystko. Wierzyły też zawodniczki Arne Senstada. Sylwia Matuszczyk w krótkim wywiadzie przed kamerą TVP Sport zapowiedziała, że zespół będzie walczył do końca i zostawi na parkiecie serce. Tak też się stało. Choć do 48. minuty właściwie wszystko było po staremu, łącznie z rezultatem (17:22).

Wtedy do gry wkroczyła Zima. Za chwilę błąd kroków i strata piłki przed drużynę z Ameryki Południowej. Trener gości Eduardo Gallardo czuł problem, poprosił o chwilę rozmowy. Ale to Polki poszły za ciosem. Bardzo ważny, jeśli nie decydujący był rzut z dużej odległości przy grze pasywnej Moniki Kobylińskiej (24:24). Dwie kolejne kontry dobiły rywalki.

- To był zdecydowanie szalony mecz. Długo czekałyśmy, żeby wyjść na prowadzenie, co ostatecznie się udało. Najważniejsze jest to, że wygrałyśmy - skomentowała bramkarka Barbara Zima dla oficjalnej strony związku.

Polska - Argentyna 26:25 (11:15)

Polska: Gawlik, Zima - Zimny, Galińska 2, Kobylińska 9, Balsam 4, Wiertelak 1, Matuszczyk 2, Górna, Tomczyk 1, Rosiak 2, Urbańska 1, Michalak 2, Kochaniak-Sala 1, Uścinowicz, Masna 1.

Argentyna: Carratu, Rosalez - Romero, Pizzo 3, Campigli 2, Brodsky, Mendoza, Gavilan 1, Garcia 1, Cavo 2, Gandulfo, Karsten 7, Benedetti 2, Bono 2, Casasola 5, Dalle Crode, Learreta.

Sędziowie: Sylwia Bartkowiak, Weronika Łakomy.

Czytaj więcej:
--> Nie ma mocnych na mistrzów Polski

Czy spodziewałeś się tak dużych problemów Polek w starciu z Argentynkami?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×