Artur Pietrucha: Prezesi żądali horyzontalnej kwoty

W nowym sezonie Artur Pietrucha reprezentować będzie barwy niemieckiego HC Neuruppin. Zawodnik, który przez ostatnie lata był czołową postacią ASPR-u Zawadzkie opuszcza polską ligę. Nowy zespół Polaka występuje w lidze regionalnej.

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Na przestrzeni ostatnich dwóch lat z ASPR-u Zawadzkie odeszli niemal wszyscy kluczowi zawodnicy, którzy stanowi o sile tego zespołu. Drużyna ASPR-u, która nie tak dawno walczyła w barażu o awans do PGNiG Superligi popadła w poważne kłopoty finansowe i w nadchodzącym sezonie zmuszona będzie walczyć o utrzymanie. W barwach zawadczan nie zobaczymy również Artura Pietruchy, który przez ostatnie lata był liderem zespołu. Na decyzję zawodnika wpłynęło kilka czynników: - Zacznę od tego, iż byłem bliski odejścia z Zawadzkiego już sezon temu, kiedy to klub opuszczali tacy zawodnicy jak Dominik Droździk, Boguś Baran czy Wojtek Knop - wiedziałem jednak, że obowiązuje mnie jeszcze rok kontraktu z ASPR-em, co chcieli skrzętnie wykorzystać ówcześni prezesi klubu żądając wtedy horyzontalnej, wręcz chorej kwoty zaporowej (na dodatek w Euro) w razie ewentualnego mojego odejścia. W tym czasie miałem kilka fajnych propozycji z Polski i zza granicy, w klubach gdzie mógłbym dalej się rozwijać, lecz... w gwoli podpisanego kontraktu i blokady klubu postanowiłem sumiennie go wypełnić. Wiedziałem, że drużyna znacznie się osłabiła, czego efektem były transfery kolegów, którzy nie mieli jeszcze doświadczenia na pierwszoligowych parkietach. Widocznie zauważył to też prowadzący nas wtedy jeszcze trener Kamielin, którego rezygnacja na początku sezonu z funkcji prowadzenia naszego zespołu była dowodem, że ciężko będzie coś ugrać z tą drużyną, jednakże zajęte 4. miejsce po zeszłorocznej pierwszej rundzie było pozytywnym zaskoczeniem. A ponoć kapitan schodzi z statku ostatni... Później... wiadomo przez plagę kontuzji, niestety w tym i mojej (rozegrane tylko dwa mecze w drugiej rundzie - przyp. red.) pierwszy skład się posypał i klub musieli ratować zmiennicy z juniorami, co też się udało za co chwała im za to. Wiadome też było, że klub borykał się z znacznymi problemami finansowymi. Wszyscy zawodnicy zgodzili się na radykalne cięcia kontraktów w zamian za wolną rękę w przypadku odejścia z klubu. W tym czasie wiedziałem już, że jest to mój ostatni sezon w ASPR-ze, z klubem, z którym po znakomicie spędzonych latach postanowiłem się rozstać - relacjonuje Artur Pietrucha. Nie tylko działacze ASPR-u mieli mocarne aspiracje, równie w Bochni przy wsparciu możnego sponsora - Stalproduktu włodarze planowali zbudowanie zespołu na miarę PGNiG Superligi. To właśnie z BKS-em wiązana była osoba Artura Pietruchy, który miał z klubem z Małopolski w nowym sezonie walczyć o awans do elity. BKS po rezygnacji Stalproduktu ze sponsoringu wycofał się z I ligi. - Z Bochnią prowadzone były już rozmowy sezon temu. Wiedziałem, że tworzony jest tam ciekawy klub, którego fundamentem mieli być młodzi perspektywiczni zawodnicy. Taka wizja klubu bardzo mi się podobała. Sama otoczka meczów, cała organizacja z ich rozgrywaniem stała już w zeszłym sezonie na bardzo wysokim poziomie, z czym pewnie zgodzą się wszystkie przyjezdne drużyny, które miały okazję rozgrywać tam mecze - to między innymi pokazywało, że klub stawia na rozwój piłki ręcznej i idzie w dobrym kierunku, lecz cóż stało się jak się stało... wszyscy wiemy. Szkoda, bo ucierpi na tym nie tylko lokalna społeczność, lecz także poziom pierwszej ligi, który z drużyną taką jak Bochnia przy udziale Piekar Śląskich, Opola, Końskich, Przemyśla, Piotrkowa czy zawsze nieobliczalnych beniaminków stałby w tym roku na naprawdę wysokim poziomie. Choć za pewne i tak też będzie czego życzę wszystkim kibicom - ocenia rozgrywający.
Artur Pietrucha opuszcza polskie parkiety
Po nieudanej próbie zakotwiczenia w Bochni Artur Pietrucha postanowił wyjechać do Niemiec. Zawodnik miał również propozycje z polskich klubów. - Owszem było kilka ofert, co było miłym zaskoczeniem, gdyż po przebytej prawie półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją pleców, "ktoś" wykazywał moją osobą nadal zainteresowanie (śmiech). Żałuję, że wyeliminowanie z gry trafiło mi się w tym czasie, bo jak wiadomo, każdy pamięta cię nie jak zaczynasz, ale jak kończysz. Jednakże od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem "skosztowania" gry za granicą, co też po ukończonych w tym roku studiach uczyniłem - dodaje zawodnik. Występy w lidze regionalnej to na pewno nie szczyt możliwości utalentowanego rozgrywającego. Jakie nadzieje z grą za granicą wiąże zawodnik? - Przyznam, że jest to dla mnie na razie wielką niewiadomą. Sama tutejsza liga liczy 16 drużyn, także nie licząc meczów pucharowych trochę grania będzie, ale już sam poziom niedawno odbytych sparingów i turniejów pokazał, że będzie to mocny, ostry handball, czyli taki jaki lubię (śmiech). Póki co skupiam się na ciężkiej pracy przy wyczerpujących i intensywnych treningach, by móc wrócić do swojej dawnej optymalnej formy. Wiem, że mam trochę do nadrobienia i dużo wylanego potu przede mną, ale póki co sumienna praca daje efekty więc cieszę się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Chcę się pokazać z jak najlepszej strony. Piłka ręczna sprawia mi niesamowitą radość dlatego wierzę, że jeszcze dużo grania przede mną. Pozdrawiam, trzymajcie kciuki - kończy Artur Pietrucha.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×