Piotr Masłowski: Nie możemy być zadowoleni

Azoty Puławy pewnie pokonały na własnym parkiecie Warmię Olsztyn. U podstaw wygranej gospodarzy legła jednak przede wszystkim gra obronna, dużo słabiej było bowiem w ataku, na co zwraca uwagę rozgrywający, Piotr Masłowski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

- Nie możemy być zadowoleni z tego wyniku, mimo iż wygraliśmy różnicą pięciu bramek - podkreśla zawodnik, który latem przeniósł się do Puław z Piotrkowa Trybunalskiego. - Powinniśmy pokonać Warmię dziesięcioma bramkami, bo naprawdę mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, w których zabrakło nam zimnej głowy. Nie możemy być naszym występem usatysfakcjonowani, aczkolwiek cieszymy się, bo Warmia jest trudnym przeciwnikiem i te dwa punkty nas cieszą.

Do sobotniego starcia szczypiorniści Azotów przystępowali po niespodziewanym wyjazdowym zwycięstwie w Kwidzynie, olsztynianie z kolei tydzień wcześniej przegrali na własnym parkiecie z Chrobrym i do Puław jechali osłabieni brakiem kilku kluczowych zawodników. - Być może te wiadomości z obozu rywala, że nie mają jednego, drugiego, czy trzeciego zawodnika, trochę nas rozluźniły - przyznaje Masłowski. - Warmia jest jednak zespołem bardzo wyrównanym i kto nie wszedł na boisko pokazywał, że potrafi grać w piłkę - podkreśla rozgrywający.

Sam Masłowski rzucił olsztynianom trzy bramki i przez cały mecz dobrze kierował grą drugiej linii Azotów. Już po raz trzeci tej jesieni to właśnie postawa rozgrywających rozstrzygnęła losy spotkania, znów niewiele sytuacji mieli bowiem skrzydłowi. Puławianie rozpoczęli sezon od pięciu punktów zdobytych w starciach z drużynami typowanymi do walki o medal mistrzostw Polski, na laurach podopiecznym Marcina Kurowskiego spocząć jednak nie wolno i do kolejnego meczu należy podejść z pełną koncentracją.

- Na pewno nie powiem, że teraz powinno być łatwiej - przestrzega Masłowski, pytany o wyjazd do Ciechanowa i konfrontację z teoretycznie niżej notowanym rywalem. - Jurand jest beniaminkiem, w dodatku gra u siebie. Oglądałem w telewizji ich mecz z Wisłą, obserwowałem jak grali i muszę przyznać, że pokazali się z dobrej strony. Nie ma wątpliwości, że czeka nas naprawdę ciężki pojedynek, a główną rolę odegra koncentracja, której z MMTS-em brakowało. Mam nadzieję, że wygramy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×