Nie spodziewaliśmy się lekkiego meczu - wypowiedzi po spotkaniu SPR Pogoń Baltica Szczecin - Vistal Łączpol Gdynia

Na pierwsze dwa punkty na własnym terenie ekipa Roberta Nowakowskiego będzie musiała jeszcze poczekać. Porażka 20:29 (10:17) z drużyną walczącą o mistrzostwo Polski i w dodatku bez swojej liderki wstydu gospodyniom jednak nie przynosi. Po spotkaniu swoje refleksje na temat zawodów wyrazili trenerzy oraz szczypiornistki obu drużyn.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Robert Nowakowski (trener SPR Pogoń Baltica): Znowu dwie różne połowy, że tak powiem. Cieszy mnie, że ta druga połowa była lepsza niż pierwsza, bo tam była chyba przegrana tylko dwoma bramkami. Uważam, że dziewczyny grały bardzo poprawnie w tej obronie, szczególnie w drugiej połowie. Jeszcze można było ze 2-3 piłki wyciągnąć do przechwytu. One muszą ocenić, w którym momencie można to zrobić. Jest analizowany schemat zagrywek danego zespołu i jest mówione, w którym momencie należy wyjść i spróbować tego przechwytu, gdzie postraszyć. Jest to już powoli realizowane, ale to jeszcze nie jest to. Brak Agaty na tym środku uwidocznił się. Mało ćwiczymy w innym zestawieniu bez Cebuli, bo nie mamy takiej typowej środkowej rozgrywającej, która mogłaby ją na chwilę zmienić, ale myślę, że to się w najbliższym czasie zmieni. W każdym bądź razie cieszę się, że dziewczyny się nie podłamały. Grały dalej, chciały się pokazać z dobrej strony. One wierzą, że ta gra idzie do przodu i lepiej to wygląda w każdym meczu.

Adrianna Płaczek (bramkarka SPR Pogoń Baltica): Spotkanie wyglądało o wiele lepiej niż nasze wcześniejsze. Myślę, że pokazałyśmy, że walczymy. Jednak zabrakło nam tego doświadczenia. Jesteśmy bardzo młodym zespołem i gdynianki wykorzystały każdy nasz błąd. Pokazały, że doświadczenie może wygrać i zadecydować o przebiegu spotkania.

Katarzyna Sabała (skrzydłowa SPR Pogoń Baltica): Moim zdaniem widać było, że powalczyłyśmy. Nie ustrzegłyśmy się też prostych błędów, ale wydaje mi się, że to był mecz walki. Pokazałyśmy, że możemy powalczyć nawet z zespołem wyżej notowanym. Moim zdaniem ta czerwona kartka była słuszna w myśl przepisów. Niestety Agata trafiła bramkarkę w głowę. Na pewno miało to znaczenie dla przebiegu meczu. Ona jest mózgiem naszego zespołu. Dużo widzi, dużo gramy też pod nią. Myślę, że ten wynik mógłby wyglądać inaczej.

Thomas Orneborg (trener Vistal Łączpol): Sądzę, że to był dobry mecz. Jeden z lepszych meczów, jakie miałem do tej pory okazję oglądać. Oba zespoły grały bardzo skoncentrowane. Nie było tak wielu błędów. Jest to duży progres w stosunku do naszego ostatniego meczu. Jeżeli chodzi o drużynę szczecińską to również dało się zauważyć wzrost formy tej drużyny. Przed przyjazdem tutaj mieliśmy obawy, ponieważ zespół szczeciński zyskał nową energię, gra dużo lepiej. Nie spodziewaliśmy się lekkiego meczu. Mam wrażenie, że im dalej tym Szczecinowi będzie się grało łatwiej.

Karolina Siódmiak (rozgrywająca Vistal Łączpol): Bardzo dawno nie grałam w Szczecinie. Dokładnie kilka lat temu. Tutaj zawsze grało się ciężko, więc na pewno nie podchodziłyśmy do tego meczu, że go na pewno wygramy. Wiedziałyśmy, że będzie ciężko, że musimy zagrać twardo w obronie. Tym bardziej, że mamy kilka drobnych urazów i nie mamy zbyt dużo zmian. Kluczem do zwycięstwa była w tym spotkaniu głównie obrona. Na pewno jest to wyróżniająca się zawodniczka tego zespołu (Agata Cebula - dop. red.), więc wiadomo, że gra opiera się głównie na niej i było to osłabienie. Natomiast myślę, że mimo tego, że zaczęły nas dochodzić w drugiej połowie to było to spowodowane głównie naszymi błędami.

Katarzyna Koniuszaniec (skrzydłowa Vistal Łączpol): Pierwsze 15 minut to była nasza "dzika" gra i w ataku i w obronie. Biegałyśmy w obronie, nie mogłyśmy ustawić tego co potrafimy, ale na szczęście cały czas prowadziłyśmy i kontrolowałyśmy ten wynik. Najważniejsze, że wygrałyśmy i mamy kolejne dwa punkty. Teraz była też taka przerwa w graniu. Ja wróciłam po kontuzji. Mamy już w sumie 4 podstawowe zawodniczki, które są kontuzjowane, a które nam pomagają w każdym meczu. Będziemy dalej pracować nad formą i następny mecz będzie o wiele lepszy w naszym wykonaniu. Nigdy nie podchodzimy luźno, ale też nie obawiamy się takich zespołów. Myślę, że podchodzimy z całym szacunkiem. Wiemy, że takie zespoły mogą robić niespodzianki, że walczą i zostawiają serce na boisku i czasami jest to lepsze niż nawet rutyna i doświadczenie. Tak naprawdę liczyłyśmy jednak na dwa punkty. Niemniej gratuluję dziewczynom ze Szczecina, bo walczyły do ostatniej minuty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×