Szczęście po stronie gości - relacja z meczu Jurand Ciechanów - Powen Zabrze

Po niezwykle zaciętym pojedynku NMC Powen Zabrze pokonał w Ciechanowie tamtejszego Juranda. Zabrzanie dzięki wygranej przesunęli się na siódmą pozycję w tabeli.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński

Z zabrzańską drużyną do Ciechanowa przyjechali, choć ze względów zdrowotnych na parkiecie nie wystąpili Michał Szolc, Łukasz Kulak i Dariusz Mogielnicki. Natomiast w szeregach Juranda wszyscy zawodnicy byli w pełni sprawności.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy zdecydowanie lepiej poczynali sobie na boisku. Ciechanowianie wykorzystując nieskuteczność i straty przeciwnika uruchomili kontratak. Kilka łatwych bramek spowodowało, że w 13. minucie podopieczni Pawła Nocha prowadzili pięcioma bramkami. Warto podkreślić, że grą zabrzan na środku rozegrania kierował Witalij Nat, nominalnie skrzydłowy.

W przeciągu pięciu minut spora przewaga Juranda stopniała do zaledwie jednego trafienia. W zespole z Zabrza dobrą zmianę dał Grzegorz Garbacz na rozegraniu. Gospodarze zaczęli męczyć się w ofensywie, a na domiar złego z linii siódmego metra dwukrotnie spudłował Michał Prątnicki. W tym miejscu należy pochwalić bramkarzy gości Piotra Nera i Sebastiana Kickiego. W końcówce pierwszej odsłony Jurand grał w osłabieniu, co umiejętnie wykorzystali przyjezdni. Zawodnicy Bogdana Zajączkowskiego zacieśnili szyki obronne, wygrali przewagę i całą pierwszą połowę różnicą jednej bramki.

W drugiej części wynik długo oscylował w granicach remisu. Po stronie gospodarzy punktował niesamowity Tomasz Klinger. Bramkarze z Zabrza nie potrafili znaleźć recepty na młodego szczypiornistę. Dopiero Artur Banisz zatrzymał Klingera. Ten sam golkiper po chwili powstrzymał w kontrataku Adriana Piórkowskiego. Zabrzanie zgodnie z instrukcjami trenera Zajączkowskiego odcięli od podań Prątnickiego i Klingera. W tym momencie zaczęły się kłopoty ciechanowian. Ci nie mając pomysłu na grę, pochopnie oddawali rzuty. Goście nie potrafili jednak należycie wykorzystać błędów przeciwnika.

Sądne okazało się ostatnie pięć minut rywalizacji. Na trzy minuty przed końcem meczu Konrad Rurarz rzucił bramkę wyrównującą dla Juranda. Niestety dla ciechanowian, chwilę później na ławkę kar powędrował Damian Malandy. Zabrzanie, jako niezwykle doświadczony zespół nie mogli zmarnować tak dogodnej okazji. Podobnie jak w pierwszej połowie, wygrali grę w przewadze i całe spotkanie dwoma bramkami.

- Początek meczu był nerwowy, ale później opanowaliśmy sytuację. Cieszymy się ze zwycięstwa, jednak dużo rzeczy założonych nie zrealizowaliśmy - powiedział nam Zajączkowski. - Jak to młody zespół, graliśmy falami. Trzeba przyznać, że w momentach, kiedy mecz był na styku podejmowaliśmy bardzo złe decyzje - mówił z kolei rozgoryczony Noch.

PBS Jurand Ciechanów - NMC Powen Zabrze 25:27 (13:14)

PBS Jurand: Grzybowski, Marcin Krajewski - Klinger 9, Prątnicki 7, Adrian Piórkowski 4, Rurarz 3, Damian Piórkowski 1, Tarcijonas 1, Malandy, Semenov.
Kary: 10 minut.
Rzuty karne: 3/5.

NMC Powen: Banisz, Ner, Kicki - Bushkov 5, Niedośpiał 5, Nat 4, Stodtko 4, Droździk 2, Hojnik 2, Lasoń 2, Garbacz 1, Kandora 1, Mokrzki 1, Marhun.
Kary: 8 minut.
Rzuty karne: 3/4.

Widzów: 700.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×