Politechnika nie tylko osłabiona, ale i poobijana

Przeciwko Gwardii Opole radomska Politechnika zagrała bez jakichkolwiek kompleksów. Po meczu okazało się, że Akademicy zmagali się nie tylko z rywalem, ale i z własnymi, na dodatek dość dużymi, problemami zdrowotnymi.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Przed spotkaniem było wiadomo, że nie ujrzymy Marcina Gładysza. Młody bramkarz nie zagra już do końca sezonu z powodu kontuzji kolana. Absencja Jarosława Sieczki trwa od dłuższego czasu. Jak zdradził Łukasz Guzik, kołowy radomian, również zawodnicy przebywający na parkiecie zmagali się z groźnymi urazami.

Mowa właśnie o Guziku i Grzegorzu Mroczku. - Grałem dzisiaj ze skręconym kolanem. Grzesiek narzeka na staw skokowy - zdradził zawodnik. Jak jednak pokazali Akademicy, zresztą nie pierwszy raz w tym sezonie, nawet takie problemy nie stanowią dla nich przeszkody. Kolejny raz "zacisnęli zęby" i pokazali olbrzymi hart ducha. Na uwagę zasługuje kapitalny występ Mroczka, autora aż trzynastu bramek.

Przed pojedynkiem o tych problemach rywale raczej nie wiedzieli. Mogli zauważyć je już w trakcie meczu. Nie przebierali w środkach, aby powstrzymać Politechnikę. - Nie patrzymy na to. Najważniejsze, że zdobyliśmy dwa punkty. To nas przybliża do upragnionego celu, jakim jest utrzymanie - podkreślił Guzik.

Być może tak heroicznej walki zabrakło w Białej Podlaskiej, gdzie AZS niespodziewanie przegrał. - Nie ma już do czego wracać. Koncentrujemy się na tym, co przed nami. Zostało jeszcze kilka meczów, trzeba walczyć do końca - zakończył kołowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×