Kręte drogi Sebastiana Sokołowskiego
Sebastian Sokołowski będzie jesienią bronił barw Azotów Puławy. Byłego szczypiornistę Warmii Olsztyn nad Wisłę przywiodła kręta droga.
Reprezentant Polski B początkowo był dogadany z beniaminkiem z Piotrkowa Trybunalskiego, do transferu ostatecznie jednak nie doszło i doświadczony golkiper musiał sam dzwonić do klubów, szukając nowego pracodawcy. - Trener Piotrkowianina widział mnie w drużynie, dogadałem się z działaczami, po czym w kolejnym tygodniu, gdy miałem podpisać kontrakt, klub nagle się wycofał. Podobno nie mieli pieniążków - relacjonuje Sokołowski.
Zawodnik znalazł się w trudnej sytuacji, większość klubów miała już bowiem w kadrze komplet bramkarzy na przyszły sezon. - Zacząłem dzwonić, ale z kim bym się nie skontaktował, każdy był przekonany, że podpisałem kontrakt z Piotrkowianinem. Jakoś to wszystko nie zostało odkręcone do końca. W pewnym momencie okazało się, że w Puławach nie zagrają ani Kolev, ani Wyszomirski, zostali tylko doświadczony Stęczniewski i młody Grzybkowski. Zgłosiłem więc tam swoją kandydaturę - wyjaśnia 27-latek.Zdaniem trenera Marcina Kurowskiego Sokołowski jest ostoją solidności, w trakcie meczów nie schodzi bowiem poniżej pewnego poziomu. - O to chodzi, żeby koledzy wiedzieli, że mogą liczyć na jakiś procent z tyłu. Jeśli każdy w meczu zrobi swoje, to będzie bardzo dobrze - nie ma wątpliwości sam zainteresowany. O ambicjach i planach na przyszły sezon mówić jednak nie chce. - Ja już nie wierzę w składy na papierze. Zobaczymy, co przyniesie liga - kończy.