Akademicy urwali jeden punkt Nielbie

W minioną sobotę, na pierwszoligowym parkiecie wydarzyła się ogromna niespodzianka. Skazana na pożarcie drużyna AZS UŁ PŁ postawiła podopiecznym trenera Pawła Nocha bardzo trudne warunki.

Piotr Werda
Piotr Werda

Rozgromienie w hali Ośrodka Sportu i Rekreacji KPR Ostrovii Ostrów Wlkp. 41:26 dało wągrowieckim kibicom sygnał, że szczypiorniści Nielby Wągrowiec posiadają na tyle mocne argumenty, aby walczyć o awans do PGNIG. Po inauguracyjnym spotkaniu niejeden z sympatyków wągrowieckiej piłki ręcznej sądził, że nielbiści od zwycięstwa do zwycięstwa przejdą drogę do ekstraklasy. Ewentualne porażki mogłyby się przydarzyć drużynie MKS-u tylko w równorzędnej walce z absolutnymi faworytami grupy: Gwardią Opole, czy też Śląskiem Wrocław.

Tymczasem, w sobotę wydarzyła się jednak ogromna niespodzianka. Skazana na pożarcie drużyna AZS UŁ PŁ postawiła podopiecznym trenera Pawła Nocha bardzo trudne warunki. Spotkanie 2. kolejki I ligi, które nielbiści rozegrali na wyjeździe - w Łodzi, zakończyło się szczęśliwym dla wągrowieckiego MKS-u remisem 27:27. Akademicy urwali wągrowieckim szczypiornistom jeden punkt. Być może będzie on nieistotny. Pamiętając jednak historię poprzedniego, nieudanego sezonu ligowego Nielby Wągrowiec, wiemy, ile może znaczyć jeden mały punkcik w końcowym rozrachunku. Może dać awans, utrzymanie, czy też spadek.

Postawą swoich podopiecznych mocno rozczarowany był pierwszy szkoleniowiec Nielby Wągrowiec. - Na początku starcia prowadziliśmy czterema bramkami. Dekoncentracja graczy doprowadziła do tego, że przeciwnik wyrównał i praktycznie potem mecz był na styku. Chyba moi zawodnicy wyobrażali sobie, że to będzie spacerek. Okazało się, że drużyna z Łodzi walczyła do samego końca. Trzeba przyznać, że szczęśliwie zremisowaliśmy. Grając w podwójnym osłabieniu zdobyliśmy w końcówce wyrównującą bramkę. W trakcie spotkania nie było gracza w zespole, który mógłby coś wnieść. Będziemy teraz rozmawiać o tym, co się stało. Jeżeli ktoś jednak nazywa się zawodowcem, to takie tematy nie powinny się pojawiać. To był dla nas trudny czas. Łukaszowi Gierakowi w piątek urodził się syn. Całe zamieszanie związane z tym faktem miało wpływ na jego formę, która była daleka od oczekiwanej. Jego można jednak zrozumieć. Bardzo szczęśliwy dla niego dzień mógł wpłynąć na jego dyspozycję. Postawa reszty graczy była jednak katastrofalna i karygodna. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Wspólnie z trenerem Andrzejem Marszałkiem mamy nadzieję, że zimny prysznic przyszedł teraz, a nie nadejdzie później - tłumaczył Paweł Noch.

Czy zawodnicy Nielby wezmą sobie do serca słowa trenera? Przekonamy się o tym w kolejnych spotkaniach rozgrywek pierwszoligowych. Następne spotkanie ligowe nielbiści rozegrają w Wągrowcu. 29 września (sobota) żółto-czarni podejmować będą w hali Ośrodka Sportu i Rekreacji VIRET CMC Zawiercie. Starcie rozpocznie się o godz. 17.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×