Nie patrzymy na inne zespoły - rozmowa z Urszulą Lipską, rozgrywającą SPR-u Sambor Tczew

SPR Sambor Tczew w każdym z trzech dotychczasowych pojedynku pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. O sile beniaminka z Tczewa stanowią zawodniczki doświadczone, takie jak Urszula Lipska.

Piotr Lubaszka
Piotr Lubaszka

Piotr Lubaszka: W miniony weekend rywalizowałyście w Elblągu z miejscowym Startem. Mecz co prawda przegrałyście, ale wrażenie pozostawiłyście bardzo dobre. Jak byś oceniła ten mecz w waszym wykonaniu? Czego zabrakło do wywiezienia z Elbląga punktów?

Urszula Lipska: Dwóch bramek (uśmiech). A tak na poważnie, to mecz z pewnością mógł podobać się kibicom, jednak my jesteśmy zawiedzione, że nie udało się wywieźć przynajmniej punktu. W końcówce popełniłyśmy za dużo prostych błędów, co przy takim zespole jak Elbląg, kończy się utratą bramki. Do tego kilka niewykorzystanych dobrych sytuacji rzutowych. Ja sama miałam przynajmniej ze dwie…

Teraz przed wami okres przerwy w rozgrywkach, a następnie wyjazd do Koszalina na mecz z Politechniką. Czy analizowałyście już grę waszych najbliższych rywalek? Co będziecie musiały zrobić, aby mecz z Politechniką wygrać?

- Analiza dopiero przed nami, aczkolwiek wiemy, z kim przyjdzie nam grać i na kogo najbardziej powinnyśmy uważać. Szanujemy przeciwnika, znamy jego możliwości i nie chcę, aby zabrzmiało to buńczucznie, ale do Koszalina jedziemy walczyć o punkty! A jak chcemy tego dokonać? Będziemy bić się o każdy centymetr parkietu!

Od początku sezonu spisujecie się zdecydowanie lepiej niż inny z beniaminków - Olimpia/Beskid Nowy Sącz. Po każdym meczu w waszą stronę kierowane są opinie pochwalające waszą grę i potencjał. Jak wy zapatrujecie się na takie opinie?

- Nie patrzymy na inne zespoły, tylko na siebie. Miło, że nas doceniają, ale za pochwały jeszcze nikt nie dostał punktów. Dlatego porażki bolą, więc ciężko pracujemy i chcemy być coraz lepsze.

Co jest zatem waszą najgroźniejszą bronią?

- Wspólny cel, ogromna ambicja, chęć gry, dobra atmosfera, zawodniczki, trenerzy, działacze i kibice!

Celem nadrzędnym na obecny sezon jest dla was utrzymanie w Superlidze. Czy oprócz tego macie jeszcze jakieś inne cele?

- Utrzymanie to podstawa. Taki cel został przed nami postawiony przez zarząd i zrobimy wszystko by go osiągnąć. Nie chcemy przy tym zapominać o radości z gry.

Wspomniałaś o kibicach. Co zatem możesz o nich powiedzieć, bo wasi fani też robią w Superlidze małą furorę?

- Mam to szczęście, że grałam w zespołach, gdzie zawsze mogłam liczyć na doping kibiców i ich wsparcie. To, co miało miejsce na trybunach na inaugurację sezonu w Tczewie, nawet mnie zaskoczyło, a trochę już gram w piłkę ręczną… Atmosfera była niesamowita! To daje zawsze potężnego kopa do jeszcze większej pracy. Wspaniałe jest również to, że nasi Kibice są z nami także na wyjazdach. Dziękujemy! Pozdrawiamy! (uśmiech).

W pierwszych trzech kolejkach byłaś wyróżniającą się postacią w swojej ekipie. Czy jesteś zatem zadowolona ze swojej dyspozycji, czy może są jeszcze elementy, które chciałabyś poprawić w swojej grze?

- Skoro trener często na mnie krzyczy, to znaczy, że do poprawienia jest jeszcze bardzo dużo (uśmiech). A kto mnie zna, ten wie, jak ciężko pracuję na każdym treningu, aby poprawić swoją grę.

Jesteś jedną z nowych zawodniczek w klubie. Możesz zdradzić dlaczego podjęłaś decyzję o transferze do beniaminka?

- Po powrocie do Polski bardzo spodobało mi się w Gdyni. Kupiłam tu mieszkanie i nie chciałam się już nigdzie przeprowadzać. Tczew awansował, a ja potrzebowałam nowych wyzwań i chciałam odzyskać radość z gry. Działacze Sambora sprawnie wszystko zorganizowali, więc długo się nie zastanawiałam. Z perspektywy czasu uważam, że podjęłam bardzo dobrą decyzję.

Waszym trenerem jest Giennadij Kamielin, który wcześniej prowadził głównie zespoły męskiego szczypiorniaka. Jak zatem pracuje się z tym szkoleniowcem?

- Ja jestem zadowolona. Wreszcie mam trenera, który docenia ciężka pracę, a nie wchodzi w dziwne układy z zawodniczkami. Poza tym, trenera poznaje się po tym, jak gra zespół, a chyba każdy widzi, że robimy postępy i gramy coraz lepiej.

Jesteś już doświadczoną zawodniczką, która spędziła pewien okres w Niemczech. Jak wspominasz okres gry w Bundeslidze?

- Bardzo dobrze. Jak wszędzie zdarzały się także gorsze momenty, ale ja pamiętam tylko te lepsze. Wyjazd do innej ligi polecam każdej młodszej koleżance, która chce nauczyć się piłki, a starszym, by zobaczyły, po co tak naprawdę trenujemy. W Niemczech piłka ręczna jest bardzo popularna. Mecze to święto, a granie sprawia radość. Dużo się tam nauczyłam. Polecam (uśmiech).

Twoim ostatnim pracodawcą był Vistal Łączpol Gdynia, który jest liderem Superligi, a w miniony weekend walczył o Ligę Mistrzyń. Czy śledzisz wyniki swojego ostatniego klubu?

- Mają sześć punktów, tak? (uśmiech) Oczywiście, że śledzę wyniki, ale nie skupiam się tylko na Gdyni, lecz na całej lidze. Pozdrawiam koleżanki z byłego zespołu i gratuluję dobrego występu w Danii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×