Rafał Gliński: Mecz z Azotami to mały finał

- Jesteśmy głodni gry - mówi przed meczem z Azotami Puławy rozgrywający Tauron Stali Mielec, Rafał Gliński. Stawką niedzielnego spotkania będzie trzecie miejsce w ligowej tabeli.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Mielczanie wracają na parkiet po kilkunastu dniach przerwy spowodowanej meczami reprezentacji narodowych. - Jesteśmy zwarci i gotowi, pojawił się głód gry - zapewnia doświadczony rozgrywający w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Jego zespół po siedmiu kolejkach rundy jesiennej ma na swoim koncie dziesięć zdobytych punktów i do pozycji na najniższym stopniu ligowego podium traci tylko jedno oczko.

- Przed nami ważny mecz, taki mały finał. W sobotę mierzą się Płock z Kielcami, a dzień później my z Azotami, jako czwarta i trzecia drużyna w tabeli. Będą duże emocje, ale gramy we własnej hali, wierzymy w swoje umiejętności i będziemy starali się to spotkanie wygrać, zarówno dla siebie, jak i dla naszych kibiców - podkreśla Gliński.

Były reprezentant Polski jest przekonany, że obie drużyny staną na wysokości zadania. - Azoty dokonały latem kilku naprawdę fajnych wzmocnień i jest to inna drużyna, niż w poprzednim sezonie. Musimy być więc skoncentrowani, robić swoje i przede wszystkim ustrzec się błędów. Wszystko zweryfikuje boisko - nie ma wątpliwości rozgrywający mieleckiej siódemki.

Niedzielny mecz będzie dla mielczan początkiem serii trudnych gier, w kolejnych tygodniach Tauron Stal czekać będą bowiem starcia z MMTS-em, Chrobrym i Gaz-System Pogonią. -  Wiemy, jaki jest terminarz, ale w tym momencie staramy się koncentrować na najbliższym rywalu i jeśli uda nam się pokonać Azoty, to dopiero później będziemy się zastanawiać nad spotkaniem z kwidzynianami - mówi Gliński.

Mielczanie w lidze będą sobie chcieli odbić niepowodzenie europejskie, zespół Ryszarda Skutnika pożegnał się już bowiem z rozgrywkami Pucharu EHF, choć szansa na sukces i awans do kolejnej rundy była naprawdę spora. - Jakiś niedosyt pozostał, bo ulegliśmy tylko trzema bramkami. Teraz można jedynie żałować, że wykruszyli nam się wówczas ważni ludzie, a na mecz jechaliśmy prosto z Legnicy, przez co mieliśmy mały maraton. Duńczykom należy się szacunek, bo okazali się lepsi - nie kryje rodowity wrocławianin.

- Nasza przygoda z pucharami się skończyła i mam nadzieję, że w tym sezonie także powalczymy o miejsca, które dadzą nam szansę gry w Europie - podsumowuje Gliński. Pierwszy krok ku temu jego zespół może zrobić w sobotę, wysokie miejsce po fazie zasadniczej w kontekście rundy play-off jest bowiem kluczowe. Dobrze obrazuje to także najnowsza historia starć mielecko-puławskich, w poprzednim sezonie zespół Skutnika wygrał bowiem wszystkie trzy domowe starcia z Azotami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×