Bez tempa, bez szybkości, bez awansu - relacja z meczu Węgry - Polska
Polscy szczypiorniści przegrali mecz 1/8 finału mistrzostw świata z reprezentacją Węgier 19:27 (9:10) i pożegnali się z udziałem w hiszpańskim turnieju.
Stawka poniedziałkowego spotkania, a przede wszystkim świadomość o następstwie ewentualnej porażki bezsprzecznie odcisnęły piętno na grze obu zespołów. Zarówno polscy szczypiorniści, jak i ich rywale ataki rozgrywali powoli, starając się kończyć akcje jedynie z dobrze wypracowanych pozycji. Zważywszy jednak na twardą obronę prezentowaną po obu stronach boiska, często kończyło się to nic nie wnoszącą wymianą podań.
Mecz powinien rozpocząć się po myśli biało-czerwonych. Już w pierwszej akcji Bartosz Jurecki wywalczył rzut karny, którego jednak, po raz kolejny zresztą na tych mistrzostwach, nie wykorzystał Michał Kubisztal. Polacy grali statycznie, rzuty z drugiej linii nie stanowiły większego problemu dla Rolanda Miklera, w efekcie czego po kilku składniejszych atakach Węgrów, rywale wygrywali w 9. minucie 3:1.
Madziarzy natomiast konsekwentnie rozgrywali swe akcje w ofensywie. Większość prób kończyła się wypracowaniem dogodnej pozycji skrzydłowym, wśród których na pierwszoplanową postać wyrósł Gergo Ivancsik. Skrzydłowy MKB Veszprem nie mylił się w pojedynkach z Sławomirem Szmalem, w efekcie czego tuż przed końcem pierwszej połowy Węgrzy wypracowali dwubramkowe prowadzenie (9:7).
Przerwa w grze nie odmieniła postawy polskiego zespołu. Wysoko wysunięty węgierski zawodnik udanie rozbijał wszelkie ataki biało-czerwonych, przez co naszym akcjom brakowało tempa i szybkości. Dodatkowo podopiecznych Michaela Bieglera zawodziła skuteczność - dość powiedzieć, że pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobyliśmy dopiero w 36. minucie.
Węgrzy natomiast korzystali ze wszelkich naszych błędów. Świetnie wyglądał szybki atak podopiecznych Mocsaia, a w razie ewentualnych problemów Madziarzy polegali na atomowych rzutach Laszlo Nagy'a i indywidualnych akcjach Gabora Csaszara. W 43. minucie przegrywaliśmy już 11:17 i co gorsza, nic nie wskazywało na to, by Polacy modli odmienić losy rywalizacji.
Nieznaczny sygnał do natarcia dali w 46. minucie Bartosz Jurecki i Piotr Grabarczyk - ich dwa trafienia zniwelowały przewagę rywali do czterech bramek, jednak szybkie odpowiedzi Gabora Csaszara oraz Tamasa Mocsaia przywróciły status quo. Polakom brakowało pomysłu oraz odrobiny szczęścia i choć ambitnie walczyli do końcowych minut, to wygrana węgierskiego zespołu była bezdyskusyjna. W 55. minucie przegrywaliśmy 18:26 i do końcowego gwizdka nie zdołaliśmy odrobić choćby jednej bramki straty.
Węgry: Mikler (12/31 - 38%) - Szollosi 3, Mocsai 3, Csaszar 5, Ivancsik 6, Harsanyi 3, Putics 2, Krivokapić, K. Nagy 2, L. Nagy 3, Zubai, Schuch, Lekai.
Polska: Szmal (8/30 - 26%), Wichary (1/6 - 16%) - Jaszka 1, K. Lijewski 2, Bielecki 2, Bartczak, Wiśniewski 3, B. Jurecki 5, M. Jurecki, Grabarczyk 1, M. Lijewski, Syprzak, Kubisztal 3, Orzechowski 1.
Kary: Węgry - 4 min. (Harsanyi, Lekai - po 2 min.); Polska - 4 min. (M. Jurecki - 4 min.).
-
![]()
sarinosoman
Zgłoś komentarz
19 bramek zdobytych w całym meczu. DZIEWIĘTNAŚCIE! I to nie z Francuzami czy Chorwatami. Jakieś złudzenia?
Madziarzy podwyższyli obronę i mieli oko na nasze lewe rozegranie - Karol był Czytaj całość
faulowany już po pierwszym kroku z piłką. W ataku zero, zima, mróz - poza Szrekiem, który robił swoje, nie graliśmy nic. Jakieś krzyżówki na środku, wyprowadzanie kołowego, potem próba z podwójnym kołem - czytelne i toporne jak logo PGNiG na reklamach. A wszystko to, gdy widać było, że bracia Madziarzy zagęścili środek i odpuścili sobie nasze skrzydła. Nasi gubili rytm, potykali się o siebie przy prostym rozegraniu piłki. Zero kontr. Nawet gdy była szansa na szybkie wyprowadzenie piłki i atak w pierwsze tempo, to zwalnialiśmy grę (bo przeca atak pozycyjny wychodził nam jak cholera). Węgrzy nas wypunktowali, do tego chciało im się biegać do kontr. I poza kryminałem dla kogoś, kto kazał Kubłowi rzucać karne po poprzednich meczach (zakładam, że był to Biegler), nie ma co przypinać łatek poszczególnym zawodnikom, po prostu nie mieliśmy zespołu ani pomysłu nań. Osunęliśmy się z powrotem do czasów sprzed Wenty - nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Ciekawe czy i kiedy uda nam się wrócić do formy z 2007-2009?
2
1
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
skejd
Zgłoś komentarz
Dlaczego przegraliśmy te mistrzostwa:
1. Brak siły rażenia z drugiej linii. Michał Jurecki kompletnie nie trafił z formą na mistrzostwa, Krzysiek Lijewski zupełnie nie mógł się Czytaj całość
wstrzelić, bo o ile asystowanie niekiedy mu wychodziło to rzutowo prezentował się słabo. Bartek Jaszka po raz kolejny udowodnił że nie pasuje stylem gry do reprezentacji. Był bardzo chaotyczny, notował dużo strat i niecelnych podań. Michał Kubisztal miał momenty, ale kadry nie zbawił. Karol Bielecki odpalał raz, dwa razy na mecz, a to trochę za mało. Marcin Lijewski nie wniósł nic ciekawego do kadry.
2. Bardzo mało gry skrzydłami. Ok, nie mamy na skrzydłach zawodników klasy światowej, ale skoro nie szło zdobywanie bramek z rozegrania, to czemu tak rzadko próbowaliśmy gry skrzydłami. Adam Wiśniewski zmarnował kilka sytuacji, ale często wykorzystywał swoje rzuty. Robert Orzechowski miał świetny mecz z Serbią. Nie wiem czemu tak rzadko wykorzystywaliśmy skrzydła.
3. Nasi bramkarze nie byli w najwyższej formie. Nie można mieć do nich dużych pretensji, ale jednak zabrakło wybitnego meczu któregoś z bramkarzy. Szmal praktycznie na każdych mistrzostwach miał choć jeden mecz gdzie był bohaterem. Wichary wybronił nam rok temu mecz z Danią. Teraz bramkarze bronili tylko przyzwoicie i nic więcej.
4. Brak lidera. W kadrze nie było zawodnika który w trudnym momencie pociągnąłby drużynę, zagrzał ją do walki. Wiele osób widziało takiego zawodnika w osobie Michała Jureckiego czy Bartka Jaszki ale jednak nie było takiego gracza.
5. Brak pracy nad atakiem. Zawodnicy sami przyznawali, że na treningach pracują głównie nad wytrzymałością i obroną, mało było natomiast ćwiczeń ataku i to było widać.
6. Przestoje. Praktycznie w każdym meczu, czy to z silnym czy słabym rywalem zdarzał nam się okres w którym seryjnie traciliśmy bramki. Z Węgrami przyszedł on w drugiej połowie i okazał się nie do nadrobienia.
7. jedyny zawodnik który może być zadowolony ze swojej postawy to Bartek Jurecki. To pokazuje że jednak te mistrzostwa nie mogły skończyć się sukcesem.
3
1
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
MMMIelec
Zgłoś komentarz
Najgorzej mnie boli to, że faktycznie mogli jechać młodzi polscy zawodnicy z Puław, Kwidzyna, Mielca oczywiście (Płock i Kielce choć młodych Polaków tam nie za dużo) i czuję, że Czytaj całość
ugrali by nie mniej niż Biegler ze swoją kadrą. Z całym szacunkiem dla niego, ale trenerem kadry powinien być ktoś kto zna możliwości naszych zawodników i od dawna śledzi naszą ligę. Zawiodłem się na nim dlatego, że obiecywał budowę nowej drużyny, a tymczasem próbował ugrać wynik w oparciu o drużynę Wenty. Widząc tą jego bezradność najbardziej było mi szkoda zawodników na parkiecie, którzy nie wiedzieli co mają grać. Według mnie Biegler przegrał z kretesem, a dla mnie byłby wygranym jeżeli wziąłby samą młodzież i nawet przegrał jednak wtedy byłby chociaż jakiś cień nadziei, że powstaje coś nowego. Nie chce wytykać jego błędów niech robią to fachowcy, ale z mojego punktu widzenia to warsztat tego trenera jest ubogi i obawiam się, że nie jest on w stanie odbudować naszej reprezentacji. I na koniec jeszcze dodam, że kiedyś zastanawiałem się czy trener Skutnik nadawałby się do prowadzenia naszej kadry. Jak wiadomo jest już wiekowym człowiekiem i nie wiadomo czy by podjął się takiego wyzwania. Mam wrażenie, że jego koncepcja jest dużo nowocześniejsza od tej trenera Bieglera i wiem, że z przeciętnych zawodników mógłby zbudować fajny zespół z charakterem i wolą walki. No ale cóż może lepiej żeby trener pracował w Mielcu jak najdłużej...
1
1
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
haketa GKW
Zgłoś komentarz
ogolnie mamy slabe rozegrania a nie skrzydla bo tak naprawde to ile rzuca skrzydlowy zalezy od tych ktorzy sa odpowiedzialni za rozegranie.... to moje najwieksze roczarowanie, spodziewalem sie Czytaj całość
że to oni beda błyszczec tymczasem bylo odwrotnie. Na plus Orzech bo niegral na swojej nominalnej pozycji ale pokazal sie z dobrej strony z dobra kondycja, wicej spodziewalem sie po Wisniewskim i Syprzaku, B Jurecki swiatowy poziom poza meczem z Slowenia no i ogolnie dobrze Szmal i Wichary ale to za mało na wegrow ktorzy maja takie indywidualnosci jak np.Nagy u Nas nie bylo lidera. Teraz biegler przez nastepne przygotowania 70 % czasu na atak a reszta obrona i zobaczymy co z tego wyjdzie. Pierwsza polowa bylo ok ale druga totalna klapa...
1
3
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
endriu122
Zgłoś komentarz
Wynik jest adekwatny do miejsca w którym się znajdujemy.Nadmuchany balonik pękł jak bańka mydlana.Naszą domeną miała być obrona,ale czy była?Owszem czasami tak był to nasz atut.Ale Czytaj całość
tak naprawdę część poczynań naszych zawodników w grze obronnej wołała o pomstę do nieba.Szkoda że najwięcej ośmieszani w obronie nasi zawodnicy byli w meczu z Węgrami.Zagraliśmy na bardzo przeciętnym poziomie w obronie,tragicznie w ataku,tragicznie taktycznie.Czas na budowę drużyny jest,pytanie tylko czy zostanie on wykorzystany na maksa?
2
0
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
andrzej SG
Zgłoś komentarz
Jest mi przykro ze tak slaba druzyna pokonuje nas Polakow.Wstyd.
0
5
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
into the vortex
Zgłoś komentarz
A ja się nie zgodzę, że całą odpowiedzialność ponosi Biegler. Przecież on ich handballa nie uczy od wielu lat. Przejął zespół w październiku, stwierdził, że postawi na twardą Czytaj całość
obronę i w sumie sprawdzało się do meczu z Węgrami. Zawiodła nasza druga linia, która w sumie nawet bez wskazówek i rozwiązań taktycznych Bieglera powinna jednak być w stanie rzucać więcej bramek. Trener oczywiście im nie pomógł i np. ze Słowenią to oczywiste, że powinien zmienić pudłującego Lijewskiego i postawić na Szperę, bo przecież gorzej być nie mogło. Ale zrzucanie całej winy na Bieglera jest bez sensu. Prawda leży po środku. PS A już najgłupszym pomysłem jest propozycja zwalniania Bieglera - i kto za niego przyjdzie? Był konkurs na trenera i jakoś Lino Cervar czy Goluza nie wystartowali. Poza tym, dajmy nieco czasu Bieglerowi. Naprawdę cienka granica jest wśród Polaków od uwielbienia do zgnojenia.
3
2
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Zaporoże
Zgłoś komentarz
KUBISZTAL CHYBA POWINIEN SIE DOGADAC Z KOTLIŃSKIM I NIECH WRACAJA OBOJE DO OLSZTYNA URANIA ICH PRZYJMIE
1
3
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Tata championnna
Zgłoś komentarz
wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd :-( Fatalna gra i nic poza tym...
0
2
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Lolek
Zgłoś komentarz
Bez sensu jest czepiać sie poszczegolnych zawodnikow. Najwiekszą winę za tą kompromitującą porażkę ponosi trener. To, ze karne rzucał Kubisztal a nie kto inny było decyzją trenera a Czytaj całość
nie Kubisztala. Po 2 - 3 nietrafionych karnych powinien je rzucac kto inny (Jurecki mial 100% skutecznosci z Serbia, Bielecki kiedys bardzo dobrze rzucał karne). Tak samo jak komuś nie idzie (np. Lijkowi) to on sam sie nie zdejmie z boiska. Od tego jest trener aby reagowac jak ktos pudluje kilka rzutów pod rzad (chociaż gdyby nie podania Lijka to B Jureckiego to i on by mniej duzo rzucil). Czemu nie wpuscic prawej reki na prawą połówkę. Wenta tak grał Jurkiewiczem i to z całkiem niezłym skutkiem. To Biegler powinien podjąć takie decyzje. Czemu w ataku gramy 4 na 6 skoro wszyscy Wegrzy grają w środku a skrzydla mają po 4 metry swobody i wogle nie dostaja piłki? To Biegler powinien im kazać do tych skrzydeł dogrywać. Pomimo, że sporo zawodników zagrało poniżej oczekiwań nie jest do konca ich winą a winą, trenera, który nie potrafi wykorzystać ich potencjału.
1
2
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Fan00
Zgłoś komentarz
Biegler do domu, a na trenera Polaka.
0
5
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Fan00
Zgłoś komentarz
Bundesliga to przeklęcie dla Polski. Gracze tam grający dobrze nie umieją tego przełożyć na grę reprezentacyjną. Np. w nożnej to samo robi Lewy, który w Bundeslidze strzela brame za Czytaj całość
bramą, a w reprezentacji cieniutko.
0
1
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
-
![]()
Marco Polo
Zgłoś komentarz
Teraz pewnie duet Trener + Tłumacz zweryfikują swoje poglady na współczesny handball.
Nie samą obroną się wygrywa mecze, trzeba jeszcze rzucac bramki.
Węgrzy wczoraj to pięknie Czytaj całość
pokazali.
Widać jak na dłoni ,że nasi nie ćwiczyli zbyt wiele ofensywnych zagrań bo doktryna trenera jest inna.
W każdym meczy widać było słabą skuteczność rzutową naszych zawodnikow i to tych ,którzy w klubach radzą sobie bardzo dobrze.
Nie zawodnikom trzeba podziękowac tylko tym kozłom ofiarnym ,których związek powołał na tak ważną funkcję.
Wczesniej czy później i ten beton pęknie tylko gdzie wtedy bedzie nasza piłka ręczna.
1
2
Odpowiedz
Pokaż odpowiedzi
Zobacz więcej komentarzy (181)