Skromne zwycięstwo Zagłębia na inaugurację (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<I>Nie było fajerwerków z naszej strony, ale też trudno było się ich spodziewać. Jeszcze się zgrywamy i na pewno z meczu na mecz będzie wyglądać to coraz lepiej </i>- mówił Jerzy Szafraniec po meczu z Azotami Puławy. Wicemistrzowie Polski rozpoczęli nowy sezon od wygranej 26:24 (12:10).

Szósta drużyna poprzedniego sezonu postawiła dziś zawodnikom Zagłębia trudne warunki. W pierwszych minutach spotkania to goście niespodziewanie uzyskali nieznaczną przewagę i do 16. minuty prowadziła jedną bramką - 8:7. Na pierwsze prowadzenie w meczu lubinianie wyszli w 24. minucie, kiedy rzut karny pewnie wykorzystał Piotr Obrusiewicz, najskuteczniejszy gra meczu. Już wtedy podopieczni Jerzego Szafrańca mogli wygrywać wyżej, jednak ich bolączką były właśnie rzuty karne, które trzy razy z rzędu obronił bramkarz Azotów Piotr Wyszomirski. Do końca pierwszej części spotkania wynik oscylował w granicach remisu, jednak to lubinianie schodzili, prowadząc 12:10. Dwie ostatnie bramki w tej części padły łupem Roberta Kieliby.

Po dziesięciu minutach gry w drugiej połowie przewaga Zagłębia wzrosła z dwóch do pięciu bramek - 19:14. Wydawało się, że do końca spotkania lubinianie spokojnie "dowiozą" wynik do końca, ale zawodnicy z Puław pokazali charakter i walczyli do końca o korzystny dla siebie wynik. W 44. minucie, kiedy bramkę dla Azotów zdobył Bogumił Buchwald było już tylko 20:19 dla gospodarzy. To podziałało na zawodników Zagłębia jak zimny prysznic, lubinianie zdobyli trzy bramki, nie tracąc żadnej i było 22:19. Emocje jednak się nie skończyły. Na pięć minut przed końcową syreną podopieczni Jerzego Szafrańca prowadzili 25:23 i wynik był jeszcze sprawą otwartą, tym bardziej, że to Azoty były przy piłce. Goście mieli dwie szansę, aby zniwelować straty do jednej bramki, ale nie pozwolił na to Roman Zaprutko. Kibice wiele razy nagradzali oklaskami golkipera Zagłębia, a ten bronił jak w transie. Do końca spotkania "Zaprut" dał się pokonać jeszcze tylko raz, a Zagłębie wygrało 26:24.

- Dzisiaj nie było fajerwerków z naszej strony, ale też trudno było się ich spodziewać. Jeszcze się zgrywamy i na pewno z meczu na mecz będzie wyglądać to coraz lepiej. Cieszę się, że wyciągnęliśmy wnioski z meczów sparingowych, gdzie potrafiliśmy wygrywać do przerwy ze Steauą Bukareszt pięcioma bramkami, aby przegrać mecz różnicą dziesięciu trafień. W meczu z Azotami potrafiliśmy utrzymać przewagę wypracowaną w pierwszej połowie i rozpoczęliśmy nowy sezon od zwycięstwa - powiedział po meczu Jerzy Szafraniec, trener Zagłębia Lubin.

MKS Zagłębie Lubin - KS Azoty Puławy 26:24 (12:10)

Zagłębie: Zaprutko, Malcher - Niedośpiał, Zadura 1, Steczek 1, Tomczak 6, Skalski, Kozłowski 2, Obrusiewicz 9, Pułka, Migała, Anuszewski 3, Kieliba 4.

Kary: 12 min. (Niedośpiał - czerwona kartka)

Azoty: Wyszomirski, Długosz - Jeżyna, Kurowski 1, Płaczkowski 5, Lasoń 3, Kus 3, Pomniakiewicz 4, Kandora, Kuriata, Buchwald 4, Witkowski 2, Szyba 2.

Kary: 12 min.

Sędziowali: Piotr Eichler, Andrzej Kierczak (obaj Kraków); Delegat ZPRP: Krzysztof Manyś (Poznań)

Widzów: ok. 400

Źródło artykułu:
Komentarze (0)