Zdzisław Wąs: Nie zamierzamy kopać się z koniem

Olimpia-Beskid Nowy Sącz na zakończenie rundy zasadniczej wybiera się na mecz z SPR-em Lublin. Beniaminek swój cel już osiągnął i zagra w fazie play-off, zatem do sobotniego meczu podejdzie na luzie.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Chyba każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, iż zdecydowanym faworytem spotkania 22. kolejki PGNiG Superligi jest prowadzący w tabeli SPR. - Doskonale zdajemy sobie sprawę z kim przyjdzie się nam zmierzyć i wiemy, że pewnych poprzeczek w tym roku nie przeskoczymy. To nie zmienia faktu, że będąc w play-off, chcemy walczyć o miejsce w środku tabeli - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zdzisław Wąs, szkoleniowiec Olimpii-Beskidu.

Podstawowy cel został już i tak osiągnięty. Nowosądecka drużyna jest już pewna utrzymania w lidze i do tego znalazła się w czołowej "ósemce". Nawet w przypadku porażki z liderkami z Lublina, beniaminek i tak utrzyma miejsce premiowane awansem do rywalizacji o mistrzostwo Polski.

Wiadomo już, że Olimpia-Beskid przystąpi do spotkania z bardziej utytułowanym rywalem w najsilniejszym składzie i do tego z dużym komfortem psychicznym. - Nie ma co się kopać z koniem. Mamy świadomość, że drużyny pierwszej trójki są poza naszym zasięgiem. Ogromnie cieszę się, że udało nam się osiągnąć cel, który sobie wcześniej postawiłem - mam tu na myśli awans do fazy play-off. W tym miejscu chciałbym też podkreślić, że dobrze układa mi się współpraca z trenerką Lucyną Zygmunt i pochwały należą się też dziewczynom, które wzięły na swoje barki ciężką pracę, którą im narzuciłem, a ma to odzwierciedlenie w wynikach - stwierdził Wąs.

Postawa szczypiornistek z Nowego Sącza w tym sezonie jest godna podziwu, bo z powodu problemów finansowych do ostatniej chwili ważyło się to, czy Olimpia-Beskid w ogóle przystąpi do rozgrywek. Jak widać sukces musiał urodzić się w bólach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×