Krzysztof Lijewski dla SportoweFakty.pl: Barcelona nie ma słabych stron
- Zdajemy sobie sprawę z naszej siły, jesteśmy tego świadomi, co możemy osiągnąć, a jak to będzie wszystko się okaże - mówi Krzysztof Lijewski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Spektakularny sukces kielczan jakim jest awans do turnieju finałowego nie wszystkim przypadł do gustu. Złośliwi twierdzą, że jest to w głównej mierze efekt szczęśliwego losowania. - Uważam troszkę niesprawiedliwe z ich strony, wychodzi na to, że my nie mamy prawa grać w piłkę ręczną. Po co w takim razie jest ta Liga Mistrzów, skoro przed Final Four ktoś tam sobie kalkuluje, jakie drużyny mają w nim wystąpić. Po prostu graliśmy, robiliśmy swoje i żadnego przeciwnika nie wybieraliśmy. Zostaliśmy tak przydzieleni i zrobiliśmy wszystko, żeby każdego rywala pokonać. Udowodniliśmy w tym sezonie niejednokrotnie, że zasługujemy na szacunek i pokazaliśmy się nie raz z bardzo dobrej strony - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Lijewski.
Triumf Vive Targów Kielce nad najbardziej utytułowaną drużyną świata byłby z pewnością wydarzeniem epokowym. Smaczku dodaje fakt, że jest to jubileuszowe 50. spotkanie kielczan w obecnym sezonie. Ewentualne zwycięstwo smakowało by zatem podwójnie. - Barcelona przede wszystkim nie ma słabych stron. To jest drużyna kompletna, posiadająca w swoim składzie najlepszych zawodników na świecie. Można ich tylko komplementować, bo naprawdę są drużyną, która jest przygotowana na wygrywanie takich trofeów. Ich złamać nie będzie łatwo, ale to nie znaczy, że niemożliwe - podkreślił.
Gra Dumy Katalonii oparta jest na Siarheiu Rutence. - Na pewno to jeden z ważniejszych punktów i ogniw tej drużyny. Nie okłamujmy się, Siergiej jest bardzo dobrym zawodnikiem, wiele razy wygrywał Ligę Mistrzów, wie jak smakuje ten puchar, ale to jest tylko człowiek i na każdego można znaleźć słaby punkt - stwierdził.
Mistrzowie Polski są "czarnym koniem" tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. - Sami nie spodziewaliśmy się, że zajdziemy tak daleko. Chcieliśmy zrobić jeden krok dalej w stosunku do poprzedniego sezonu, czyli osiągnąć ćwierćfinał, a tu się okazało, że od razu awansowaliśmy do Final Four tylko z jedną porażką na koncie, także nie mamy się czego wstydzić - zakończył.
Z Kolonii dla SportoweFakty.pl
Paweł Nowakowski