Polacy z Francją zagrają o nadzieję
Reprezentacja Polski pierwszego meczu w finałach mistrzostw Europy nie mogła zaliczyć do udanych. - Spotkania z Serbią o niczym jeszcze nie świadczy - uspokaja jednak Robert Lis.
Natarcia naszej drużyny opierały się na indywidualnych zrywach bocznych rozgrywających. Raz błysnął Mariusz Jurkiewicz, a innym razem Krzysztof Lijewski. Generalnie Polacy usilnie próbowali przepchnąć się pod bramkę Darko Stanicia środkiem pola, kompletnie ignorując skrzydła. W pierwszej połowie do boku piłka nie została zagrana ani razu. Druga część meczu pokazała jednak, ze najwyraźniej były to działania uzasadnione. Po przerwie z lewego skrzydła z czterech akcji wykorzystaliśmy jedną. Lepiej było po drugiej stronie, bo choć Jakub Łucak żadnej bramki nie rzucił, to wywalczył dwa rzuty karne i dwukrotnie po faulach na nim rywale odsyłani byli na ławkę kar.
Niemal cały mecz wśród rezerwowych spędził Michał Jurecki, a rywali rzutem z dystansu ani razu nie był w stanie zaskoczyć Karol Bielecki, który w listopadowym Supercup był jednym z liderów biało-czerwonej ofensywy. - Ten pierwszy z dnia na dzień powinien prezentować się coraz lepiej. Drugi także słabiej nie zagra. W każdym meczu mamy szansę na przyzwoity wynik i w każdym trzeba walczyć o sukces. Po jednym spotkaniu nie można oceniać turnieju. Pamiętamy przecież Duńczyków, którzy niedawno awansowali do drugiej rundy bez punktów i później zdobyli medal - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl Lis.
Gorzej, niż z Serbami, w ataku już nie zagramy. Francuzi w meczu z Rosjanami zaprezentowali handball znakomity, każde spotkanie jest jednak inne. - Wszystko jest możliwe. Musimy jednak poprawić rzuty karne oraz grę w przewadze - podkreśla były reprezentant Polski.
Dla naszych zawodników Trójkolorowi są rywalem wyjątkowym. - Z tego, co pamiętam, to chyba tylko raz udało mi się z Francuzami zremisować, a wszystkie pozostałe mecze kończyły się porażkami. Z reguły dobitnymi, które chluby nam nie przynosiły. Mam nadzieję, że tym drugim meczem podczas duńskiego turnieju zaczniemy pisać nową kartę - przyznaje Krzysztof Lijewski. Na parkiecie niespodzianek nie będzie. - Wszyscy znamy ich mocne strony - zapewnia Biegler. Porażka szanse naszej drużyny na półfinał ograniczy do minimum. Środowy mecz rozpocznie się o godzinie 20:15.
Michael Biegler: Popełniliśmy zbyt dużo błędów
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.