Z obozu Gaz-System Pogoni: Mecz kompletnie nam nie wyszedł
KS Azoty Puławy w kluczowej części sezonu przełamały czarną serię spotkań w Szczecinie. Wygrana dała im awans. - Byli po prostu lepsi w tym meczu i tego nie można ukrywać - przyznał Bartosz Konitz.
Krzysztof Kempski
Szczecinianie nie zdołali przypieczętować upragnionego awansu i gry w najlepszej czwórce PGNiG Superligi. Tak, jak można było chwalić ich występ po pierwszym meczu z KS Azotami Puławy, tak po środowym spotkaniu było za co krytykować. - Tak, zgadza się. Po tym pierwszym meczu z Puławami w Szczecinie "lataliśmy" po tym parkiecie i się cieszyliśmy, że jest to może jeden z najlepszych meczów w sezonie. Tego dnia można powiedzieć, że był to najgorszy mecz. Niestety to było to najważniejsze spotkanie, bo ważyła się w nim kwestia awansu i walki o medale - nie ukrywał Bartosz Konitz.
Konitz przyznał, że szczecinianie męczyli się w ataku
Na bohatera meczu dość niespodziewanie wyrósł z kolei Vilius Rasimas. Trzeba jednak przyznać, że większość tych rzutów, które odbił nie było trudnych do obrony. - Nie pamiętam za bardzo tych rzutów, ale na pewno odbił sporo piłek. Mieliśmy też czyste pozycje. Jak była możliwość rzutu na bramkę, to właśnie on tam stał. Trzeba jednak też dodać, że rywale zagrali bardzo dobrze w obronie, bo, tak jak mówiłem wcześniej, męczyliśmy się w tym ataku. Byli po prostu lepsi w tym meczu i tego nie można ukrywać - ocenił rozgrywający.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na koniec zapytany, czy był taki moment w tym meczu, w którym drużyna poczuła, że już niewiele można zrobić, odpowiedział. - Myślę, że jak ta przewaga 6-7 bramek utrzymuje się przez dłuższy czas i jak się goni a nic z tego nie wychodzi, to w głowie siedzi, że już tego dnia, co by się nie wymyśliło, to nie pójdzie. Tak w tym meczu niestety było.