Bratobójczy pojedynek przy Wolności. "Trochę razem graliśmy, więc znamy się jak łyse konie"
Górnik Zabrze w sobotni wieczór podejmie Wybrzeże Gdańsk. Jednym z najciekawszych aspektów batalii brązowego medalisty z beniaminkiem PGNiG Superlizi będzie pojedynek braci Korneckich.
Braci Korneckich poróżniła pozycja na boisku. - Tak się jakoś złożyło, że od pierwszych treningów handballa brat grał w polu, a ja swojego miejsca upatrywałem w bramce. Mnie zostało tak do dzisiaj, Hubert szukał swojej pozycji, ale ostatecznie ją znalazł i gra na lewym rozegraniu. Na pewno kilka razy będzie mnie próbował zaskoczyć - przyznaje golkiper Trójkolorowych.
Zabrzanie w starciu z beniaminkiem z Gdańska powalczą o fotel wicelidera handballowej elity. - Nie patrzymy na to w ten sposób i głowy nam się nie gotują. To dopiero początek sezonu i do każdego meczu podchodzimy tak samo, by zdobyć dwa punkty. Jeśli będzie nam się to udawało w dalszym ciągu, to miejsce w tabeli siłą rzeczy będzie dobre - zauważa gracz górniczej drużyny.- Cieszę się, że te piłki się odbija. Metoda leży w systemie, bo dużo siedzimy i z chłopakami z bramki oraz trenerem Liljestrandem rozmawiamy kto jak i gdzie rzuca. Zresztą kiedy zawodnik staje na siódmym metrze, to presja względem niego, by bramkę zdobyć, jest większa niż na bramkarzu, który obronić może, ale nie musi - wyjaśnia młody bramkarz zabrzan.
Czy w meczu z Wybrzeżem do rzutu karnego podejdzie starszy z braci Korneckich? - Raczej nie, bo w ekipie z Gdańska karne wykonuje Łukasz Rogulski i Adrian Kondratiuk i pod ich kątem będę się przygotowywał do meczu. Jeśli podejdzie Hubi, to też problemu nie będzie. Kilka ładnych lat razem graliśmy i rzucaliśmy sobie karne, więc znamy się jak łyse konie. Wiem gdzie ta piłka może polecieć - puentuje gracz drużyny z Wolności.