Pogoń młodzieżą w Nafciarzy - relacja z meczu Gaz-System Pogoń Szczecin - Orlen Wisła Płock
Pogoń młodzieżą w Nafciarzy - relacja z meczu Gaz-System Pogoń Szczecin - Orlen Wisła Płock
Bez 5 podstawowych zawodników przyszło się zmierzyć Gaz-System Pogoni w meczu na szczycie z wicemistrzem Polski z Płocka. Z urazem dłoni zdecydował się zagrać Bartosz Konitz.
Plaga kontuzji dopadła szczecinian w przeddzień końca pierwszej rundy rozgrywek w PGNiG Superlidze Mężczyzn. W dniu meczu 11. kolejki okazało się, że do tych szczypiornistów z urazami nie dołączy Bartosz Konitz, który mimo lekkiego urazu dłoni postanowił, że pomoże swoim kolegom na parkiecie przeciwko wicemistrzom Polski z Płocka. To była jedna z tych lepszych informacji w drużynie Rafała Białego.
Od pewnego prowadzenia 0:2 rozpoczęli spotkanie na szczycie Nafciarze. Wynik mógł jednak otworzyć Wojciech Jedziniak. Jego rzut z linii 7 metrów padł łupem Adama Morawskiego. Po chwili na prowadzenie 3:2 wyprowadził gospodarzy ten, którego występ stał pod dużym znakiem zapytania, czyli Bartosz Konitz. Co ciekawe, w dalszej części zawodów, biorąc pod uwagę sytuację kadrową miejscowych, spotkanie miało całkiem wyrównany poziom. Szczecinianie dość dobrze radzili sobie w ataku pozycyjnym. Wiele do życzenia pozostawiała obrona, czego jednak należało się spodziewać. Po kwadransie gry na tablicy świetlnej widniał wynik 8:10, co wielu obserwatorów oceniało jako pewną niespodziankę.Gospodarze zdecydowanie starali się zwalniać swoją grę, a rzucać z możliwie czystych pozycji. Każda ich strata natychmiast uruchamiała kontrę, w której goście spisywali się naprawdę nieźle. Dość dużo dawali z siebie "Oranje" oraz Łukasz Gierak. Po 19. minutach o pierwszą przerwę poprosił Biały. Ta jednak niewiele zmieniła. Nafciarze starali się robić swoje wiedząc, że prędzej czy później uzyskają zadowalającą ich przewagę. W 23. minucie błąd popełnił szkoleniowiec Wisły. W myśl przepisów należała się kara dla zawodnika, a tę otrzymał Zbigniew Kwiatkowski. Za chwilę Pawła Krupę faulował Kamil Syprzak i także on usiadł na ławce. Sytuację wykorzystał Tomasz Grzegorek, który w krótkim czasie aż trzykrotnie wpisał się na listę strzelców (16:17 w 27 min.). Ostatecznie, na kilka sekund przed końcową syreną Alexander Tioumentsev ustalił wynik na 17:19.
Młodzi gracze otrzymali od Konitza spore wsparcie
Po zmianie stron Wisła stanęła nieco wyżej w obronie. Wysuniętego grał Ivan Nikcević, który miał za zadanie odciąć od rzutów Konitza. Taktyka ta początkowo wielkiego spustoszenia w szeregach pomarańczowych nie poczyniła. Niemniej jednak już wówczas przewaga płocczan sięgnęła czterech "oczek" (20:24). W pewnym momencie obu siódemkom coraz trudniej przychodziło zdobyć jakąkolwiek bramkę. Niemoc trwała przez blisko 5 minut. Przełamał ją dopiero rzutem ze skrzydła Tioumentsev.
Ostatni kwadrans zawodów rozpoczął się od niesamowitego trafienia najmłodszego gracza w Superlidze Dawida Krysiaka. Z drugiej strony raz po raz kontry gości wykorzystywał Valentin Ghionea. Większe brawa zbierał jednak wspominany wcześniej Tioumentsev (7 trafień w 48. min.) Co prawda Wiślacy w pewnym momencie prowadzili już dość wysoko, bo 28:22, ale ich gra nie mogła powalać na kolana. Niewątpliwy wpływ mógł mieć brak kluczowych graczy wśród szczecinian, a co za tym idzie, pewne rozluźnienie w drużynie gości. Brak doświadczonych nie umniejszał temu, by Pogoń dość odważnie broniła w systemie 4:2. Na tak klasowych graczach wrażenia to może i nie robiło, ale mogło budzić szacunek miejscowych kibiców. Na trzy minuty przed końcem widowiska wynik na tablicy świetlnej przedstawiał się 28:35, co nie było jakimś niesamowitym wyczynem wicemistrzów Polski. Rezultat ostatecznie ustalił Tiago Rocha.