Jerzy Ciepliński: Niestety nie było obrony
Reprezentantki Polski przegrały drugi mecz na mistrzostwach Europy. W Gyor uległy Węgierkom 23:29. Jerzy Ciepliński krytykował przede wszystkim grę obronną naszej ekipy.
Najjaśniejszą postacią naszej drużyny była Karolina Kudłacz. - Poprawa gry z jej strony wynikała z tego, że rozpoczęła na innej pozycji w ataku. To rozgrywająca, która potrafi wykorzystać każdą sytuację, więc naturalnie na lewej stronie czuje się lepiej. Łatwiej jest rzucać bramki z bocznego rozegrania. Podobną rolę odgrywa w Lipsku, gdzie też wykorzystywane są jej umiejętności i przynosi to efekty. Szkoda, że więcej szans nie otrzymała Pielesz i na boisko nie weszła Zych. Rozumiem tu jednak trenera, bo przegrywając trudniej jest o ryzykowne decyzje - stwierdził doświadczony szkoleniowiec.
Pod koniec biało-czerwone zmniejszyły dystans i wydawało się, że będą potrafiły zbliżyć się do rywalek. - Według mnie trener Nemeth po prostu ocenił, że wynik jest pewny. Weszły na boisko zawodniczki drugiego rzutu, w tym bramkarka i Węgierki kontrolowały przebieg spotkania. Na tym jednak polegają turnieje. Przed tą drużyną mecz z Hiszpanią oraz spotkania drugiej fazy. Muszą one rozkładać siły - przypomniał Jerzy Ciepliński.Nasze reprezentantki mają jeszcze szanse na awans do kolejnej rundy. Muszą jednak pokonać Rosję. - Uratowała nas Hiszpania zwyciężając z Rosją. Sytuacja jest otwarta. Jak wygramy, to wejdziemy bez punktów do następnej rundy. Nie ma co załamywać rąk. Nasze reprezentantki nie mają nic do stracenia. Muszą się maksymalnie otworzyć, wyjść na boisko i wygrać - zakończył trener.