Marcin Księżyk: Zawaliliśmy mecz w Chorzowie

KPR Ruch Chorzów po ambitnej walce nie zdołał w Lubinie odrobić strat z pierwszego meczu i zagra w tym sezonie o siódme miejsce. Następnym rywalem drużyny Marcina Księżyka będzie Energa AZS Koszalin.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
Drużyna Niebieskich, mimo wygranej na parkiecie KGHM Metraco Zagłębia Lubin, nie zakończyła soboty w typowo zwycięskich nastrojach. W ogólnym rozrachunku liczył się dwumecz i przepustkę do gry o piątą lokatę otrzymał ich przeciwnik. Kluczowym dla tej rywalizacji był pierwszy pojedynek w Chorzowie, w którym gospodarz zawodów uległ Miedziowym różnicą pięciu bramek.
- Przede wszystkim na początku gratuluję lubiniankom możliwości gry o piąte miejsce. Dzisiaj pierwszy raz usłyszałem od zawodniczek, że zwycięstwo nie cieszy. Mnie cieszy bardzo, ale trzeba sobie powiedzieć, że przede wszystkim zawaliliśmy mecz na własnym parkiecie, gdzie mieliśmy możliwość sięgnięcia po zwycięstwo i to różnych rozmiarów - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Marcin Księżyk.

- Prowadziliśmy w Chorzowie już różnicą pięciu bramek, ale niestety zabrakło nam głowy, pomysłu i sił. W sobotę to wyglądało to troszeczkę inaczej. Również przegrywaliśmy kilkoma trafieniami, ale udało nam się doprowadzić do remisu i myślę, że jeszcze końcówka była emocjonująca, bo pojawiła się szansa, żeby te pięć bramek rzucić. Tak się jednak nie stało - dodał trener.

Co przeszkodziło zatem chorzowiankom w wyeliminowaniu z gry o piąte miejsce aktualnych jeszcze wicemistrzyń Polski? - Nie wykorzystaliśmy dużo sytuacji "sam na sam", bramkarki nas wiele razy wybroniły, także to wszystko składa się na awans Zagłębia. Myślę, że i tak mamy się z czego cieszyć, bo zdobyliśmy tę twierdzę Lubin i to jest zawsze jakiś plus - zauważył opiekun Niebieskich.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×