Nie tak miało być - podsumowanie sezonu w wykonaniu Olimpii-Beskidu Nowy Sącz
Po dwóch solidnych sezonach w PGNiG Superlidze, apetyty były rozbudzone. Celem był ponowny awans do play-off, a w rzeczywistości sądeczanki musiały bić się do końca o utrzymanie.
Przed sezonem
Start Olimpii-Beskidu w trzecim sezonie w historii występów w ligowej elicie wcale nie był taki oczywisty, bo władze klubu narzekały na problemy finansowe. Okazało się jednak, że nie tylko udało się sezon 2014/2015 rozpocząć, ale i go zakończyć. Przedsezonowym celem był przynajmniej awans do play-off, ale życie brutalnie zweryfikowało te zapędy.Runda pierwsza
Już sam początek rozgrywek pokazał, że może nie być tak kolorowo, jak w dwóch poprzednich sezonach. Olimpijki zaczęły od porażek z Piotrcovią Piotrków Trybunalski i Vistalem Gdynia. Szczególnie wysoko przegrany mecz w 2. kolejce mocno zirytował zarząd, co zaowocowało karami finansowymi wobec zawodniczek. Po kolejnej porażce w Jeleniej Górze trenerka Lucyna Zygmunt oddała się do dyspozycji zarządu, który postawił na zmiany. Zatrudniono wobec tego jeszcze przed 4. kolejką Słowaka Dusana Danisa.
- Pracuję zawsze na maksa i nie mogłam sobie pozwolić na taką sytuację, jaka zaistniała. Część zawodniczek pracowała solidnie i nie miałam do nich zastrzeżeń. Niestety nie wszystkie potrafiły się dostosować i było na to zezwolenie ze strony zarządu. Początek sezonu nie był udany i chciałam, aby drużyna poświęciła trochę więcej czasu na treningi. Dziewczyny muszą być do dyspozycji i pracować. Kontrakty zobowiązują do czegoś więcej, niż półtoragodzinnych zajęć - tak komentowała sytuację Zygmunt.
Zmiana szkoleniowca nie była jedyną, bo do sądeckiego zespołu dołączyła Serbka Sanja Lapcevic. Transfer ten okazał się całkowitym niewypałem, a 20-letnia zawodniczka zimą wyjechała do domu i już do Nowego Sącza nie wróciła.