Absolutni dominatorzy w Polsce, trzecia siła w Europie - podsumowanie sezonu w wykonaniu Vive Tauronu Kielce

Vive Tauron Kielce rozegrało kolejny znakomity sezon. Na krajowych parkietach nie miało sobie równych tak w lidze jak i Pucharze Polski, a zwieńczeniem sukcesu był brązowy medal Final 4 Ligi Mistrzów.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak

Przed sezonem

Konsekwentnie budowany od lat zespół mistrza Polski, nie został w letniej przerwie poddany rewolucji kadrowej. Zmiany były tradycyjnie stricte kosmetyczne. W miejsce Venio Loserta do Kielce trafił golkiper Orlen Wisły Płock - Marin Sego, a na prawym skrzydle Islandczyka Thorira Olafssona zastąpił Niemiec Tobias Reichmann. Włodarze Vive poinformowali również o transferach Mariusza Jurkiewicza, przy czym gwiazdor reprezentant Polski miał zasilić szeregi kielczan dopiero od sezonu 2015/2016 oraz Pawła Paczkowskiego, który natychmiast został wypożyczony do francuskiej Dunkerque HB. Tak więc trzon drużyny pozostał nienaruszony i największą siłą Vive miało być zgranie, doświadczenie i szeroka, wyrównana ławka.
Cele zespołu ze stolicy świętokrzyskiego pozostają niezmienne od lat. Kluczową pozostaje kwestia obrony mistrzostwa i Pucharu Polski, a także osiągniecie jak najlepszego wyniku w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Co do dwóch pierwszych trofeów kielczanie pozostawali absolutnym faworytem. W europejskich pucharach zadanie wydawało się jak zwykle trudniejsze, tym bardziej, że w minionych rozgrywkach nie udało się awansować do upragnionego turnieju Final Four. Mistrzowie Polski chcieli więc wrócić na salony, które w tym wypadku znajdują się w niemieckiej Kolonii. Z kolei prezes Bertus Servaas mówił wprost. - Chcemy wygrać Champions League. Los wydawał się sprzyjać tym planom, bo wszyscy grupowi rywale okazali się zdecydowanie w zasięgu żółto-biało-niebieskich. W przedsezonowych pojedynkach sparingowych podopieczni Talanta Dujszebajewa spisywali się "w kratkę". Podczas turnieju Heide Cup 2014 przegrali na przykład wszystkie trzy spotkania - z HSG Wetzlar, Füchse Berlin i HSV Hamburg. Nieco lepiej spisali się we Francji na turnieju Eurotournoi, gdzie ulegli wprawdzie Montpellier Agglomeration HB, za to pokonali Chambery Savoie i Chekhovskie Medvedi. Mecze kontrolne nie musiały jednak oddawać tego, co będzie działo się w pojedynkach o stawkę i czas pokazał, że faktycznie ta zasada się sprawdziła.
Jednym z nielicznych nowych graczy mistrza Polski był bramkarz Marin Sego Jednym z nielicznych nowych graczy mistrza Polski był bramkarz Marin Sego
Pierwsza runda

Sezon zasadniczy był po raz kolejny dla kielczan przysłowiową "bułką z masłem". Mistrzowie Polski z łatwością wygrywali mecz za meczem, aplikując zazwyczaj rywalom sporą ilość goli, z rzadka tylko nie sięgającą co najmniej 30-stki. Dopiero w 8. kolejce los zetknął Vive ze swoim największym rywalem - Orlen Wisłą Płock. Jednak kielczanie nie pozostawili złudzeń Nafciarzom, wygrywając w Orlen Arenie bardzo wysoko (35:22). - Mój zespół zagrał jeden z najlepszych meczów od kiedy jestem jego trenerem - mówił Talant Dujszebajew, a równie pochlebnie o postawie kielczan wyraził się szkoleniowiec Wisły, Manolo Cadenas. - Kielce to jeden z najlepszych zespołów w Europie. W tamtym roku w Final Four grał Flensburg, Barcelona, Kiel i Veszprem, a myślę, że Kielce prezentują ten sam poziom, co te zespoły.

Jednak prawdziwy festiwal strzelecki mistrzowie Polski urządzili sobie dopiero na zakończenie pierwszej fazy rozgrywek. W Lubinie żółto-biało-niebiescy pokonali tamtejsze Zagłębie różnicą aż 23 bramek! (48:25). - Vive Tauron Kielce to jeden z najlepszych klubów w Europie. Wykorzystał wszystkie nasze mankamenty, chętnie angażując się w każdą akcję, stąd taka liczba bramek. Mogliśmy stracić ich pięćdziesiąt, ale chyba jakaś opaczność czuwała nad drużyną - oceniał trener Jerzy Szafraniec. Tak czy inaczej, na półmetku pierwszej części sezonu, kielczanie pewnie plasowali się na fotelu lidera, mając na koncie komplet jedenastu wygranych.

Pierwsza runda, to poza emocjami czysto sportowymi, także głośna akcja pomocy dla drugiego trenera kielczan, Tomasza Strząbały, cierpiącego na nowotwór układu krwiotwórczego. Środowisko piłki ręcznej pokazało w tym wypadku solidarność, chcąc pomóc, w uzbieraniu niezbędnej do przeprowadzenia operacji, kwoty pieniędzy. W ramach akcji 14 grudnia 2014 roku w Hali Globus w Lublinie rozegrano m.in. mecz pod egidą Superligi PGNiG - Reprezentacja Polski kontra Reszta świata. Odbywały się liczne aukcje i zbiórki. - Jako klub SPR Wisła Płock przekazujemy na licytację szereg unikatowych koszulek z autografami czołowych europejskich zawodników. Na mecz charytatywny Polska – Reszta Świata w dniu 14 grudniu oprócz trenera Manolo Cadenasa desygnowaliśmy do Lublina naszych najlepszych zawodników obcokrajowych - mówił prezes Wisły Płock, Robert Raczkowski.

Druga runda

Kiedy rozgrywki Superligi zostały wznowione po przerwie zimowej, w trakcie której większość zawodników Vive brało udział w katarskich mistrzostwach świata, trener Dujszebajew miał ogromny problem kadrowy. Do dyspozycji szkoleniowca w niektórych pojedynkach było tylko dziewięciu graczy. - Musimy kombinować z ustawieniem. Największy problem był z rozgrywającymi, ponieważ mieliśmy ich w kadrze zaledwie trzech. Poza tym graliśmy z jednym obrotowym i trzema skrzydłowymi. Udało nam się wymieniać pozycje i rotować składem, na tyle, ile było to możliwe - mówił po meczu ze Śląsk Wrocław skrzydłowy Mateusz Jachlewski.

Plaga kontuzji nawet w minimalnym stopniu nie pokrzyżowała planów mistrza Polski. Kielczanie ogrywali kolejnych rywali, zespół jeszcze bardziej się scementował, okazało się, że poszczególni zawodnicy są niezwykle uniwersalni. Nawet jeśli kielczanie mieli pewne kłopoty, tak było m.in. w Kwidzynie w pojedynku z MMTS-em, to i tak finalnie im przypadał komplet punktów. I tak aż do samego końca rundy rewanżowej. Z czasem kolejni gracze, nawet najpoważniej kontuzjowany Krzysztof Lijewski, stopniowo wracali do gry. Łupem Vive padł też drugi ligowy mecz z odwiecznym rywalem - Orlen Wisłą Płock, co potwierdziło, że na żółto-biało-niebieskich nie ma mocnych w Superlidze.

Oprócz czarnej serii związanej z kontuzjami, ważnym faktem dla Vive były też decyzje personalne i transferowe. Nowe kontrakty z ekipą ze świętokrzyskiego podpisali chorwaccy skrzydłowi - Ivan Cupić oraz Manuel Strlek. Zwłaszcza w przypadku tego pierwszego zostały rozwiane wątpliwości, bo mówiło się, że Cupić ma odejść do Vardaru Skopje. - To wielkie szczęście mieć w swojej ekipie tak klasowego skrzydłowego, jak Ivan. Jestem bardzo zadowolony, że doszliśmy do porozumienia i Ivan będzie mógł dalej walczyć z nami o najwyższe cele - mówił sternik kieleckiego zespołu, Bertus Servaas. Wkrótce poinformowano też, że nowym graczem Vive zostanie skrzydłowy Chrobrego Głogów i reprezentacji Polski - Jakub Łucak.

Czy Vive Tauron Kielce spełniło Twoje oczekiwania w sezonie 2014/2015 ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×