Turniej w Wągrowcu: Rzut karny na wagę zwycięstwa Biało-Czerwonych

Hubert Gliński
Hubert Gliński
Daniem głównym pierwszego dnia turnieju była potyczka drugiej reprezentacji Polski z Norwegią. Niewątpliwie jako faworyta tego spotkania stawiono Biało-Czerwonych. Ci wyżej stawiani musieli dużo włożyć w tę konfrontację, aby ją ostatecznie wygrać.

W pierwszej połowie na placu gry mieliśmy wyrównany mecz, a żadna ze stron nie potrafiła zbudować przewagi, która dawałaby komfort dalszych poczynań. To za sprawą tego, że postawa obu drużyn w ataku pozycyjnym nie była najlepsza. Bardzo dobrze w bramce Polski spisywał się Mateusz Kornecki, co w połączeniu ze skutecznością rzutów z siedmiu metrów w wykonaniu Adriana Kondratiuka w 10. minucie dało w Wągrowcu remis 4:4.

W poczynaniach polskich jak i norweskich szczypiornistów zaczęły pojawiać się błędy lub też nietrafione rzuty, które można powiedzieć bardziej bolały podopiecznych Wleklaka, którzy w pewnym momencie tej pierwszej połowy pozwolili swojemu przeciwnikowi odskoczyć na 7:5 w 19. minucie.

Bramki Łukasza Kużdeby i Macieja Pilitowskiego pozwoliły naszym reprezentantom wrócić do wyniku remisowego 8:8, a dwie minuty później po rzucie Kondratiuka Polska wyszła na prowadzenie 9:8! Gra gospodarzy zmuszała do kolejnych strat reprezentantów Norwegii, którzy w kolejnym swoim ataku wyrzucili prostą piłkę na aut. Gdyby linii przy rzucie nie przekroczył Obiała, prowadzenie po pierwszych dwóch kwadransach Polski mogłoby być zdecydowanie wyższe niż tylko jeden gol (11:10).  To trafienie na swoim koncie zapisał skrzydłowy Wiktor Kubała.

Do przerwy zdecydowanie na plus pokazali się wspomniany Mateusz Kornecki, jak również Maciej Pilitowski i Paweł Genda. Rozgrywający byli aktywni w grze na bramkę zespołu rywala.

Na początku drugich trzydziestu minut szczypiorniści gospodarzy zaczęli walczyć mocniej w obronie i od razu było widać efekty. Norwegowie mieli spore problemy ze zdobyciem bramki, rzuty lądowały nad poprzeczką bramki Małeckiego, który zmienił Korneckiego. W 35. minucie Polska prowadziła już różnicą czterech trafień 14:10. Popis w ofensywie był udziałem rozgrywającego ekipy z Kwidzyna, który utrzymywał wywalczoną przewagę przez Biało-Czerwonych 15:12 w 38. minucie.

Trzybramkowe prowadzenie, to było jeszcze za mało, aby już teraz myśleć o zwycięstwie, dlatego też reprezentanci Polski musieli być czujni, aby przypadkiem nie wypuścić z rąk tego, co tak mozolnie udało się zbudować. I w 47. minucie po obronie rzutu oddanego przez jednego z Polaków, Norwegia wyszła na prowadzenie 17:16.

Trwała wymiana ciosów, podczas których gospodarze doprowadzali do remisu, a goście potrafili ponownie wrócić na prowadzenie. W ekipie przyjezdnych w tych końcowych minutach wyróżniał się Christoffer Rambo, który w 55. minucie trafił na 22:21 dla swojej drużyny. W ostatnich fragmentach konfrontacji przypomniał o sobie duet Genda - Pilitowski. Ten drugi na minutę przed zakończeniem meczu trafił do siatki na 24:23. Norwegia odpowiedziała rzutem z podłoża i był kolejny remis! W ostatniej akcji gospodarzy trafił Pilitowski, ale sędziowie podyktowali rzut karny. Próbę nerwów wytrzymał Kandratiuk, który dał Polsce zwycięstwo 25:24.

Reprezentacja Polski "B" - Reprezentacja Norwegii "B" 25:24 (11:10)

Polska: Mateusz Kornecki, Małecki - Gębala 1, Genda 7, Walczak 1, Obiała 1, Kornecki Hubert 2, Pilitowski 3, Kondratiuk 5, Kużdeba 3, Kubała 1, Gąsiorek 1

Norwegia: Eriksen 1, Schonningsen 3, William Nielsen 1, Kopp 1, Hakaj 2, Sondena 2, Ostmo 1, Rambo 7, Fjeseth 2, Jakobsen 2, Aalberg 2

Hubert Gliński z Wągrowca

Najlepszym zawodnikiem pierwszego dnia turnieju był...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×