KIF Kolding. Niedoszła potęga na kolanach

KIF Kolding, niedzielny przeciwnik Vive Tauronu Kielce, to zespół który posiada wielki potencjał. W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, Duńczycy jednak częściej zawodzą niż dają swoim kibicom radość.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec

Gdy 20 sierpnia 2012 roku doszło do fuzji dwóch klubów KIF Kolding i AG Kopenhaga wydawało się, że stworzono w ten sposób idealny zespół, który w szybkim czasie może podbić Europę. Połączono ze sobą bowiem solidną drużynę z tradycjami i doświadczenie wielkich gwiazd światowej piłki ręcznej.

Nie wszystko złoto, co się świeci 

Klub AG Kopenhaga powstał w 2010 roku i błyskawicznie wdarł się do czołówki najlepszych zespołów Starym Kontynencie. W swoim historycznym sezonie w Lidze Mistrzów szczypiorniści ze stolicy Danii dotarli aż do Final Four, gdzie zajęli trzecie miejsce. Zespół budowany za wielkie pieniądze przez właściciela firmy jubilerskiej, Jespera Nielsena był rewelacją rozgrywek, ale dobra gra drużyny nie była żadnym zaskoczeniem - w końcu klubowych barw bronili tacy zawodnicy jak Mikkel Hansen, Kasper Hvidt, Gudjon Valur Sigurdsson, Niclas Ekberg, Joachim Boldsen, Lars Jorgensen czy Mads Mensah Larsen. Tak szybko jak kopenhażanie dotarli na szczyt, tak szybko z niego spadli.

Kolos na glinianych nogach

Zaledwie półtora miesiąca po zakończeniu Final Four w Kolonii gruchnęła wiadomość, że duński zespół jest blisko upadku. Nielsenowi zabrakło funduszy na pokrywanie gigantycznych kosztów prowadzenia drużyny. Gorączkowo szukał wsparcia u kolegów z branży jubilerskiej, ale oni stwierdzili, że to kompletnie nieopłacalne przedsięwzięcie. W obliczu kłopotów Jesper Nielsen szybko wycofał się z prowadzenia biznesu, a klub znalazł na skraju przepaści. Chociaż dyrektor Soren Colding zapewniał, że wszyscy pracują nad rozwiązaniem sytuacji, szybko stało się jasne, że niewiele mogą zdziałać. Sam Colding także ewakuował się z tonącego statku, a kilka dni później ogłoszono bankructwo.

Wielka fuzja, wielkie nadzieje

Po upadku drużyny z Kopenhagi szybko pojawiły się głosy o połączeniu sił z KIF Kolding. Prezes klubu, Jens Boesen natychmiast jednak te doniesienia zdementował. - To jest nierealne. Szalone, że mój zespół miałby grać połowę meczów w Kopenhadze - oznajmił na łamach Jyllands-Posten. Faktycznie pomysł połączenia klubów na początku wydawał się dość absurdalny - oba miasta dzieli prawie 250 km, a plan zakładał, że ze względu na zainteresowanie kibiców spotkania powinny odbywać się w halach w Koldingu i Brondby (przedmieścia Kopenhagi).
KIF rozgrywki ligowe sezonu 2011/2012 zakończył na czwartej pozycji, ale w przeszłości osiągał spore sukcesy nie tylko na rodzimych parkietach, ale także w Europie. Klub z Koldingu dwunastokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju, w sezonie 2001/2002 był półfinalistą, a rok później ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów. Nic więc dziwnego, że plany fuzji szybko przywróciły wiarę, że zespół ponownie może zaliczać się do elity europejskiej piłki ręcznej. Mimo początkowych zaprzeczeń prezesa, połączenie klubów szybko stało się faktem.

Zatrzymać gwiazdy

Do uczestnictwa w tym nieco eksperymentalnym projekcie namówiono Kaspera Hvidta, Larsa Jorgensena, Joachima Boldsena, Bo Spellerberga, Lasse Boesena i Kaspera Irminga. Szybko zakontraktowano także Kima Anderssona i wszystko wskazywało na to, że zespół będzie kontynuował drogę, na którą wstąpili szczypiorniści grający pod szyldem AG Kopenhaga. W pierwszym sezonie po fuzji drużyna dotarła do ćwierćfinału Pucharu EHF. Z kolei w kolejnych dwóch latach chociaż bardzo dobrze radziła sobie w fazie grupowej Ligi Mistrzów, to w TOP 16 dwukrotnie niespodziewanie musiała uznać wyższość rywali - najpierw Metalurga Skopje, a rok później HC PPD Zagrzeb.

Wielkie rozczarowanie

- W poprzednich dwóch latach graliśmy dobrze w fazie grupowej, ale później byliśmy za słabi. Teraz musimy się skupić najpierw na rundzie zasadniczej żeby przed fazą pucharową uzyskać jak najlepszą pozycją. Naszym celem jest właśnie kwalifikacja do tego etapu - mówił przed tym sezonem Kasper Hvidt. Sytuacja z poprzednich lat jednak zupełnie się odwróciła. Tym razem Duńczycy zawodzą na całej linii. Po sześciu kolejkach mają na swoim koncie zaledwie dwa punkty, zajmują ostatnie, ósme miejsce miejsce, a ich gra nie wygląda najlepiej. O awans do fazy pucharowej może być więc bardzo trudno, ale podopieczni Henrika Kronborga nie poddają się i zapowiadają, że zrobią wszystko by w drugiej części rundy grupowej pokazać się z lepszej strony.

Aneta Szypnicka

Kadra KIF Kolding 

Bramkarze: Kasper Hvidt, Marcus Cleverly
Rozgrywający: Lukas Karlsson , Lars Jorgensen, Lasse Anderson, Bo Spellerberg, Sebastian Augustinussen, Jacob Kuhne, Konstantin Igropulo
Skrzydłowi: Magnus Landin, Simon Jensen, Kasper Irming
Obrotowi: Torsten Laen, Cyril Viudes, Jacob Stork.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×