Puchar Polski - Paweł Paczkowski: Jestem podwójnie zmotywowany
Chociaż Paweł Paczkowski ma na swoim koncie występy w dwóch najbardziej utytułowanych zespołach w rozgrywkach Pucharu Polski - Orlen Wiśle Płock i Vive Tauronie Kielce, jeszcze nigdy nie wygrał tego trofeum.
Dla Pawła Paczkowskiego ostatnie tygodnie są niezwykle istotne - do gry wrócił po bardzo długiej przerwie spowodowanej kontuzją więzadła i długiej, żmudnej rehabilitacji. Do tego dość szybko został rzucony na głęboką wodę, bo z powodu kontuzji Denisa Bunticia został zmiennikiem Krzysztofa Lijewskiego w najważniejszych meczach sezonu. Jak to wszystko wpłynęło na młodego rozgrywającego?
- Czuję się dobrze. Po kontuzji Denisa muszę wziąć na siebie większą odpowiedzialność, na pewno to odczuwam, ale z treningu na trening jest coraz lepiej, pewniej. Myślę, że tego teraz mi najbardziej brakuje - pewności siebie, bo fizycznie, czysto taktycznie jest dobrze. Z każdym treningiem jednak zyskuję, a każdy mecz przynosi mi bardzo duży zastrzyk pozytywnej energii - mówi zawodnik.
Maj dla zawodników z Kielc bardzo gorący okres - półfinałowe starcia z Kwidzynem, finały play-off o mistrzostwo Polski z Orlen Wisłą Płock, Puchar Polski i Final Four Ligi Mistrzów - w każdy weekend walka na sto procent. - Ten ostatni miesiąc pod względem mentalnym jest dość trudny, bo musimy utrzymywać koncentrację, motywację tak naprawdę przez cały czas. Po tak ciężkim sezonie nie jest to łatwe, ale myślę, że przeciwnicy mają podobnie - powiedział Paczkowski.
Nikt nie spodziewa się, że w finale nie zagrają ze sobą zespoły z Kielc i Płocka. Chociaż zawodnicy obu drużyn nie chcą wypowiadać się o ewentualnym starciu i powtarzają, że skupiają się tylko na półfinałowych przeciwnikach, widać, że myślą o świętej wojnie. Chociaż faworytami tego pojedynku byliby kielczanie, którzy zaledwie tydzień temu sięgnęli po mistrzostw Polski pokonując Wiślaków trzy razy.
Czy wynik z finału może z kolei zdemotywować Nafciarzy? - Myślę, że nie. Jeśli dojdzie to takiego meczu, to płocczanie podejdą do niego na sto procent, dadzą z siebie wszystko, bo dla nich to będzie ostatnie spotkanie w sezonie. Już niczego nie będą grali, więc to będzie ostatnia okazja żeby coś wygrać. Musimy na to uważać, być czujni i nie pozwolić przeciwnikom poczuć krwi - powiedział 23-latek.
Nie tylko dla zawodników, ale przede wszystkim dla trenera Manolo Cadenasa zwycięstwo w Pucharze Polski byłoby niezwykle ważne. Dla Hiszpana turniej w Warszawie będzie ostatnim w roli szkoleniowca Wisły.
- Manolo Cadenas na pewno ma niedosyt, bo miał większe oczekiwania co do ewentualnych sukcesów w Polsce, ale trzeba pamiętać, że Wisła to drużyna pełna bardzo ambitnych zawodników. Nikt nie lubi przegrywać, nikt nie lubi kończyć źle sezonu, o którym bardzo wiele się sobie obiecywało - skomentował Paczkowski.