Krzysztof Kisiel: Stanęliśmy na wysokości zadania

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kisiel
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kisiel
zdjęcie autora artykułu

Szczypiorniści Orlenu Wisły Płock znów musieli zadowolić się srebrnymi medalami mistrzostw Polski. Chociaż Nafciarze przegrali finałowy dwumecz, trener Krzysztof Kisiel docenił swoich zawodników.

33:28 i 33:29 - to wyniki dwóch dwóch pojedynków, które w tym sezonie zdecydowały o podziale krążków z najcenniejszego kruszcu. Kielczanie znów okazali się lepsi i siódmy raz z rzędu sięgnęli po najważniejsze trofeum na krajowym podwórku. Wiślacy, zarówno na własnym parkiecie, jak i na boisku rywali postawili trudne warunku, ale podobnie jak w poprzednich latach w ostatecznym rozrachunku czegoś im zabrakło.

Czego? Może odrobiny więcej determinacji, wiary we własne umiejętności, walki wbrew logice. To oczywiste, że żółto-biało-niebiescy mają dużo większy budżet i znacznie lepszą pozycję na arenie międzynarodowej, ale w tym sezonie chociażby Pick Szeged pokazał, że tych wielkich hegemonów da się zdetronizować. Nafciarze na kolejną szansę będą musieli czekać jednak kolejny rok.

W niedzielę po trzydziestu minutach gry wygrywali jedną bramkę, ale w drugiej połowie dali się zepchnąć do defensywy - nie udało im się wygrać, ani tym bardziej odrobić straty pięciu bramek z pierwszego spotkania.

- Stanęliśmy na wysokości zadania, postawiliśmy się zespołowi z Kielc na tyle, na ile mieliśmy sił i umiejętności. Wygrywaliśmy po pierwszej połowie, ale rywali mieli tę świadomość, że mają pięć bramek zaliczki i cały czas to kontrolowali - podsumował Krzysztof Kisiel.

ZOBACZ WIDEO Psycholog sportu Kamil Wódka: Sportowcy to cały czas ludzie. Oni też mają prawo się bać

Wisła w tym sezonie pokazała, że potrafi grać w piłkę ręczną - zarówno w starciach z kielczanami, jak w potyczkach Ligi Mistrzów. Płocczanie często przez większość meczu walczyli z rywalami, jak równy z równym, a na końcu do sukcesu brakowało bardzo niewiele.

- Czasami brakowało szczęścia, czasami graliśmy dużo meczów, było sporo podróży i nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Chłopakom, którzy grali trzeba podziękować za cały sezon - dodał trener.

Źródło artykułu:
Czy Orlen Wisła ma szanse na zdetronizowanie w kolejnym sezonie PGE VIVE?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (11)
z Tumskiego Wzgórza
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kunsztem trenerskim była sytuacja z końcówki meczu gdy Vive nie zdążyło się zmienić do obrony zostając na parkiecie z Zormanem i Aginagalde. Co zrobił masz coach? Wziął czas dając możliwość ust Czytaj całość
avatar
mazowsze
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
SPR Wisła tok klub zaściankowy, rządzony przez lokalnego polika PO nie posiadającego umiejętności organizacyjnych, ani zdolności menadżerskich. Jest to spółka samorządowa. Wszystkie decyzje pod Czytaj całość
avatar
Tomson
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kisiel nikogo nie przekona takimi tekstami, swojej głowy też nie uratuje bo nawet prezes Adam wie, że z tej mąki chleba nie będzie. Tyle że jak już ktoś napisał - Kisiel jest najmniej winny teg Czytaj całość
avatar
uły uły
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
No i przez sędziów. Dziwne że nie wspomniał o tym.  
avatar
Złoty Bogdan
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Widzę, że Krzysztof jest z siebie zadowolony, w takim razie gratulujemy :) Był już kiedyś w Orlen Wiśle taki trener ze Szwecji, co zajął 3 miejsce i odchodził "w poczuciu dobrze wykonanej pracy Czytaj całość