Orlen Wisła wygrała na inaugurację Ligi Mistrzów. "Mamy jeszcze rezerwy"
Gładkim zwycięstwem 34:24 zakończył się niedzielny mecz Orlenu Wisły Płock z Wacker Thun. - Nasza gra wymaga jeszcze poprawy - mówił po spotkaniu Michał Daszek.
W podobnym tonie wypowiadał się Michał Daszek. W opinii 26-latka niedzielny mecz był bardzo ciężki. - Szwajcarzy biegali jak szaleni - mówił skrzydłowy reprezentacji Polski. Daszek podkreślał jednak, że jego kolegów stać na więcej. - Cały czas mamy wiele do poprawy, szczególnie w akcjach dwójkowych. Zarówno on, jak i szkoleniowiec Nafciarzy, dziękowali kibicom zgromadzonym w Orlen Arenie. - Ich wsparcie było niezwykle potrzebne, zwłaszcza w trudniejszych momentach - skwitował Daszek.
Trener gości, Martin Rubin, zwracał z kolei uwagę na różnice w doświadczeniu obydwu zespołów. - Graliśmy bez 4 graczy, blisko dwunastu naszych zawodników po raz pierwszy wystąpiło w rozgrywkach międzynarodowych - mówił szkoleniowiec Wacker Thun. Pomimo rozmiaru porażki, Szwajcar był jednak zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Jak twierdzi, dopóki jego zawodnikom starczało sił, ich gra prezentowała się dobrze. - Niestety po 45 minutach tych mocy zabrakło.
Wtórował mu Jonas Dahler. Skrzydłowy mistrza Szwajcarii, podobnie jak jego trener, głównych przyczyn porażki upatrywał w braku sił. Zwrócił uwagę, że Nafciarze odskoczyli dopiero, wtedy, gdy w szeregi przyjezdnych wkradły się drobne błędy. - Staraliśmy się trzymać kontakt z Wisłą, ale w naszej grze pojawiły się nieporozumienia i mecz stał się bardzo wymagający - podsumował Dahler.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce z pewnym zwycięstwem. Górnik przestraszył się swojej szansy