Lider padł w Kielcach. Moryto o meczu z Vardarem: Nie potrafili nas złamać

Wojna nerwów dla PGE VIVE - kielczanie w spotkaniu 5. kolejki Ligi Mistrzów zwyciężyli z Vardarem Skopje 31:27. - Udało nam się ograniczyć błędy do minimum - powiedział skrzydłowy żółto-biało-niebieskich Arkadiusz Moryto.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec
Arkadiusz Moryto WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto
Mistrzowie Polski już od początku pojedynku byli niezwykle skoncentrowani, ale z każdą mijającą minutą twarda gra przeciwników w widoczny sposób motywowała ich do jeszcze lepszej gry. Obraz po bitwie? Dwadzieścia cztery minuty kary i dwie czerwone kartki. W tym spotkaniu nikt się nie oszczędzał.

- To był bardzo trudny i twardy mecz. Każdemu udzielało się wiele emocji, więc to był dla mnie dotąd najcięższy pojedynek - skomentował Arkadiusz Moryto.

Skopijczycy ani przez moment nie prowadzili w Hali Legionów. - Kluczem do zwycięstwa było popełnienie małej liczby błędów, udało nam się ograniczyć je do minimum - stwierdził 21-latek. Podobnego zdania był Mateusz Jachlewski: - Mocno zminimalizowaliśmy straty. Vardar praktycznie w każdym meczu żył z kontrataków, każda zgubiona piłka to była bramka dla nich. W obronie graliśmy twardo i mądrze rozgrywaliśmy akcje w ataku. Rywale mieli problemy kadrowe, więc szukaliśmy najsłabszego obrońcy - podsumował skrzydłowy.

W poprzednich starciach Macedończyków bohaterem zostawał ich bramkarz. W Kielcach zaliczył kilka fantastycznych parad, ale żółto-biało-niebiescy doskonale radzili sobie z pokonywaniem go. - Milosavljev zaliczył bardzo dobry występ, bronił w sytuacjach sam na sam, ale myślę, że w porównaniu do wcześniejszych spotkań wypadł trochę gorzej. To też jeden z powodów naszej wygranej - stwierdził Moryto.

Jednym z kluczowych momentów okazało się wyrzucenie z boiska Alexa Dujshebaeva. Hiszpan zobaczył czerwoną kartkę na początku drugiej połowy. Jego koledzy w trudnej sytuacji poradzili sobie znakomicie i błyskawicznie odskoczyli na pięć bramek przewagi. - Gdy Alex zszedł z boiska, Vardar zaczął grać w obronie z wysuniętym zawodnikiem. Myśleli, że przy jego braku i odcięciu Luki Cindricia, nie będzie komu grać, a wtedy pojawił się Blaż Janc, który jest równie szybki i praktycznie zamiótł w końcówce starcia - powiedział Moryto i dodał: - Wytrzymaliśmy nerwówkę. Prowadziliśmy niemal cały mecz, Vardar nas dochodził, ale nie mogli nas złamać. To było naszą siłą.

Dużym wsparciem dla mistrzów Polski byli kibice. - Wszystkie mecze w Lidze Mistrzów są bardzo ciężkie, to najmocniejsza grupa, więc wszystkie starcia to wojna, musimy walczyć i będziemy walczyć o pierwsze miejsce! Bardzo dziękuję kibicom, bo stworzyli świetną atmosferę przez sześćdziesiąt minut - powiedział Artsiom Karalek.

Już w środę żółto-biało-niebieskich czeka kolejne ważne spotkanie - tym razem w krajowych rozgrywkach zmierzą się z Orlen Wisłą Płock. - Cieszę się bardzo, że była pełna hala, to wszystko, co dzieje się na boisku, jest dla kibiców. Można powiedzieć, że to było takie przetarcie przed wyjazdem do Płocka, cieszę się, że już niedługo zagramy u nich, pojedziemy tam po to, by wygrać - zadeklarował Jachlewski.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o taktyce kadry: Jest system, który bardziej nam odpowiada. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę
Czy kielczanie w tym sezonie awansują do Final Four?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×