Wciąż jest szansa na ratunek tonącej Arki Gdynia. "Musimy w jakiś sposób podnieść się z tego"
Arka Gdynia rozbiła się u brzegów Wisły w Puławach. Podopieczni Dawida Nilssona przegrali z kretesem spotkanie z Azotami (35:22). - W naszej grze musi się wiele zmienić - mówi sam zainteresowany.
Jak twierdzi trener Arki pewnym problemem jest brak zgrania jego zespołu. - Cały czas poznajemy się nawzajem, bo mamy dużo nowych graczy. Coraz jaśniejszy staje się obraz na ławce. Wiemy na którego zawodnika można liczyć w danym momencie, szczególnie tym najbardziej stresowym, kiedy ważą się losy meczu.
W rozgrywkach męskiej Superligi nastąpi teraz przerwa na mecze kadry w eliminacjach mistrzostw Europy. W grze zespołu z Trójmiasta musi się wiele zmienić. - Przede wszystkim nasze podejście. Mamy duże problemy, jeżeli chodzi o momenty kluczowe meczu. Brakuje nam też konsekwencji, bo bardzo często oddajemy rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, próbujemy iść na przełamanie. W tych istotnych fragmentach gry nie ma pewności siebie. Na pewno mamy nad czym pracować i co analizować - przyznał.
Można więc podsumować, parafrazując historię biblijnej Arki Noego, że w przeciwieństwie do niej, ta gdyńska nabiera coraz więcej wody. Czasu na ratunek będzie za to coraz mniej. Ostanie miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym, na ten moment spadku z ligi nie oznacza, ale naprawa wyraźnie niesprawnej jednostki pływającej musi ruszyć jak najszybciej.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Przytuła mistrzów się nie boi! Tak rzucał przeciwko PGE VIVE