Echa kontrowersji w Zabrzu. Prezes Górnika grzmi

- Nasze wysiłki nie mają sensu, kiedy mamy do czynienia z chyba niekompetentnymi sędziami, zwłaszcza stolikowymi - komentuje prezes Górnika Zabrze Bogdan Kmiecik. Jego zespół w kontrowersyjnych okolicznościach stracił zwycięstwo z Unią Tarnów.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Bogdan Kmiecik WP SportoweFakty / Sławomir Bromboszcz / Na zdjęciu: Bogdan Kmiecik
Na pięć minut przed końcem zabrzanie prowadzili czterema bramkami i wydawało się, że ich zwycięstwo nie jest zagrożone. Wtedy Casper Liljestrand zaczął seryjnie odbijać piłki, Rennosuke Tokuda szalał z przodu i przewaga błyskawicznie stopniała. Kilka sekund przed syreną Damian Przytuła zapewnił jednobramkowe prowadzenie, ale Aleksandr Buszkow zdołał jeszcze oddać rozpaczliwy rzut i trafił do siatki. Zdaniem graczy Górnika i trenera Marcina Lijewskiego, już po czasie.

Sędziowie po konsultacjach uznali bramkę. Szkoleniowiec zabrzan wpadł w furię, ale Mariusz Marciniak i Piotr Radziszewski z Wolsztyna decyzji nie zmienili. - Zobaczę jeszcze przebieg tego meczu na powtórce, ale to spotkanie było kolejnym przypadkiem, który potwierdza moją opinię o polskim sędziowaniu - kwituje prezes Górnika Zabrze Bogdan Kmiecik w obszernym wywiadzie dla klubowej strony.

- Sędziowie przez długi czas nie potrafili podjąć decyzji, wydawało się, że nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności. Nikt nie czuł się kompetentny, by - podpierając się na przepisach - powiedzieć A lub B. To zresztą pewien obraz polskiej piłki ręcznej. Nie ma VARu, nie ma wypracowanych rozwiązań na takie sytuacje, a jest ich coraz więcej. Gramy w pewnym sensie w epoce kamienia łupanego. Ale najważniejsze to odpowiedź: dlaczego delegat potrzebował tyle czasu na podjęcie ostatecznej decyzji? Dlaczego nie dostrzegł przebiegu zdarzenia? Dlaczego nie widział szczegółów? - kontynuuje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!

Kmiecik podkreśla, że sędziowanie to jeden z największych problemów w Superlidze, pomimo profesjonalizacji rozgrywek: - Od dłuższego czasu widzę, że poziom sędziowania jest nieadekwatny do oczekiwań wobec zespołów. Oczywiście nie wszystkich sędziów, bo jest kilku bardzo fajnych. (...) Wymaga się od nas coraz więcej, a jednocześnie system jakby nie nadążał za nami. Widzę jak liga zawodowa przesuwa współpracowników do ZPRP, a jednak to nic nie zmienia w jakości. Pytanie teraz czy dalej chcę w tym uczestniczyć. I będę się zastanawiał w tym tygodniu i do świąt zdecyduję jaka będzie moja przyszłość jako właściciela klubu. (...) Wiem, że moje słowa mogą przynieść reakcje i władze rozgrywek nie będą zadowolone. Ale moim celem jest dyskusja, żeby jakość rozgrywek była podnoszona w każdym aspekcie.

To kolejny głos w sprawie poziomu sędziowanie w PGNiG Superlidze. Do kontrowersyjnej końcówki meczu w Płocku odniósł się nawet prezes Łomży Vive Kielce Bertus Servaas. Dla przypomnienia - arbitrzy nie uznali bramki Michała Jureckiego, bo nie wszyscy gracze Azotów zdołali przekroczyć linię dziewiątego metra przed wznowieniem gry.

"Wczoraj patrzyłem na mecz Orlen Wisła Płock - Azoty Puławy i mam opinię, że naprawdę jest coś niedobrego z polskim systemem sędziowania. Naprawdę nie rozumiałem linii sędziowania co do gry pasywnej, błędu w ataku itd. Myślę, że oni (sędziowie) gwizdali sprawiedliwe i nie wypatrzyli wyniku. Szkolenia?" - napisał na Twitterze prezes mistrzów Polski.

ZOBACZ:
Kolejny mecz Wisły o dużą stawkę
Kibice THW odetchnęli

Czy jesteś zadowolony z sędziowania w Superlidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×