Atak w końcówce, Rafał Sonik liderem Rajdu Kataru!
Atak w końcówce, Rafał Sonik liderem Rajdu Kataru!
Drugi dzień rywalizacji w Rajdzie Kataru przyniósł jeszcze więcej emocji niż jego otwarcie. Rafał Sonik przez niemal cały dystans ścigał uciekającego Mohameda Abu-Issę.
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów zawodnik Orlen Team jechał sam, nawigując samodzielnie oraz podążając za śladami i kurzem poprzedzającego go Mahameda Abu-Issy. Kiedy dołączył do niego Jakub Piątek razem dogonili Katarczyka, by potem ponownie się rozdzielić. - Na tankowaniu musiałem zmienić roadbook, a wiało tak mocno, że mi się podarł. Straciłem więc kolejne 2-3 minuty i nie zdążyłem ani napełnić kamelbaka ani choćby zsiąść z quada. Goniłem Mohameda przez kolejne 200 km i w końcu się udało. Przed metą obaj złapaliśmy kapcia, więc nie dało się go już wyprzedzić, aby bardziej powiększyć przewagę - relacjonował Rafał Sonik.
W krytycznym momencie triumfator zeszłorocznego cyklu Pucharu Świata tracił do Mohameda Abu-Issy około pięć minut. Mimo to, ani na chwilę nie zamierzał się poddawać. - Wiedziałem, że będzie nieustępliwy, bo od startu zmagań jest niesłychanie zdeterminowany. Jego interesuje tylko zwycięstwo, ale ja też nie odpuszczam i jak widać to daje rezultaty, bo jestem liderem rajdu. Choć różnica wynosi niecałą minutę…
Wtorek był kolejnym dniem pełnym nawigacyjnych wyzwań i niebezpieczeństw, czyhających wśród ostrych gruzowisk oraz na zdradliwych, ściętych wydmach. Co więcej wskazówki w roadbooku często nie pokrywały się z rzeczywistością. - W dużej mierze nawigujemy intuicyjnie. Często wyjeżdżam na wzniesienia i staram się zorientować którędy biegnie trasa. Jest kilka sposobów, by zebrać w całość dane z roadbooka i innych urządzeń nawigacyjnych. To bardzo trudny i skomplikowany proces, w którym łatwo o błąd - tłumaczył Rafał Sonik.