Rajd Faraonów: Orlen Team w czołówce

Zawodnicy Orlen Teamu jadą coraz pewniej w egipskim klasyku. Po udanej inauguracji, w czwartek wszystkie załogi potwierdziły swoją wysoką formę.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota

Sahara jest wyjątkowo gościnna dla debiutującego w Egipcie Adama Małysza. Kierowca Orlen Teamu, który Rajd Faraonów rozpoczął z nowym pilotem, bardzo dobrze spisuje się na szybkich, pustynnych odcinkach. Załoga MINI ukończyła środowy odcinek Pharaons Rally na wysokim trzecim miejscu tracąc do zwycięzcy etapu Rosjanina Vladimira Vasilyeva tylko dwie minuty.

- Strata do prowadzących jest naprawdę niewielka i to mi się podoba, bo czuję, że walczymy o najwyższe cele. Auto spisało się bez zarzutu i przetrwało trudy intensywnej rywalizacji. Na 180-tym kilometrze dogonił nas Wasiljew i zaczęła się bardzo zacięta walka. Raz oni byli tuż przed nami, raz my przed nimi. Na metę wjechaliśmy 7 sekund po nich, ale na tym to polega: twarda rywalizacja do samego końca. I to właśnie lubię najbardziej - powiedział Adam Małysz.
Płynnie najdłuższy odcinek rajdu pokonała załoga Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Duet byłych motocyklistów, który od dwóch sezonów rywalizuje w rajdach terenowych Cross Country FIA utrzymał dobrą szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu.

- Odcinek był bardzo wymagający, zarówno pod względem technicznym, jak i nawigacyjnym. Trasa został wytyczona przez wydmy, które towarzyszyły nam przez blisko 150 kilometrów OS-u. Cały czas musiałem być skupiony na nawigacji, bo odległości miedzy waypoint'ami były bardzo duże i ewentualna pomyłka mogła kosztować nas dużą stratę. To drugi odcinek, który przejechaliśmy płynnie i bez żadnych niespodzianek. Nadal utrzymujemy kontakt z czołówką, do której tracimy niecałe 10 minut - powiedział Jacek Czachor.

Debiutujący na Saharze Jakub Piątek potwierdza, że wywalczony rok temu tytuł mistrza świata juniorów w rajdach Cross Country nie jest przypadkiem. Absolwent Akademii Orlen Team pewnie pokonał drugi etap rajdu, utrzymując równe tempo przez cały przejazd. Ostatecznie Piątek zakończył środowe zmagania na drugim miejscu, tracąc do lidera rajdu tylko 2:35.

- Dzięki drugiej pozycji z wtorku, teraz mogłem wybrać pozycję startową. Startowałem jako piąty za Salvatierrą i przed Al Balooshim. Około 80 kilometra dogonił mnie Mohammed Al Balooshi i jechaliśmy cały czas razem, aż w końcu dogoniliśmy Boliwijczyka Juana Salvatierra. Na wydmach mieliśmy jedną pomyłkę, ale pogubiliśmy się wszyscy trzej, więc nic nie straciłem. Ogólnie kolejny dobry dzień, cały czas miałem rywali w zasięgu i kontrolowałem sytuację - powiedział Kuba Piątek.

Trasa trzeciego etapu liczy ponad 284 kilometry i została wytyczona na linii Tibniya-Farafra-Tibniya. Łączna długość pięciu odcinków specjalnych tegorocznego rajdu wynosi 1500 kilometrów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×