Rafał Sonik złamał nogę! Koniec Dakaru
Rafał Sonik spadł z wydmy razem z quadem i uszkodził kolano. Polak dojechał do mety z 10. czasem, ale badania w ambulatorium wykazały złamanie kości strzałkowej i piszczelowej. Samolot medyczny przetransportował rajdowca do szpitala.
Polak początkowo utrzymywał doskonałą trzecią pozycję. Potem przesunął się na 5. lokatę, ale miał wciąż niewielką stratę do zwycięzcy etapu, argentyńskiego debiutanta, Nicolasa Cavigliasso. - Czułem się bardzo dobrze. Jechałem spokojnie, ale dobrym tempem, mimo że miałem problem ze skrzynią i co jakiś czas wypadał mi bieg - relacjonował Rafał Sonik.
- Po neutralizacji zaczął się 58-kilometrowy fragment oesu, który pokonały wcześniej samochody i ciężarówki - kontynuował. - Tam gdzie znajdowały się waypointy, piasek był mocno rozjeżdżony i grząski. Wspinając się na garb wydmy, zredukowałem bieg, ale po drugiej stronie zobaczyłem około dwumetrową dziurę. Dodałem gazu, żeby ją ominąć i wtedy znów wypadł mi bieg… Quad spadł. Nie miał napędu, więc wbił się w piach. Nie wypadłem, nie przerolowałem, ale cała siła uderzenia skupiła się w lewym kolanie. Tym, które uszkodziłem podczas wypadku na ostatnim Rajdzie Sardynii.
Ostatnie 30 km odcinka specjalnego Sonik pokonywał znacznie wolniej. Walczył z bólem, który uniemożliwiał balansowanie oraz jazdę w pozycji stojącej. Niewiele przyjemniejsza była dojazdówka do miasta Arequipa, licząca aż 470 km. Tam quadowiec udał się prosto do rajdowego ambulatorium na badania. Rentgen wykazał złamanie głowy kości strzałkowej i piszczelowej. Lekarze zadecydowali o przetransportowaniu krakowianina samolotem medycznym do szpitala w Limie.
W rajdzie pozostaje drugi z polskich quadowców. Kamil Wiśniewski dojechał do mety z 11. czasem i awansował w klasyfikacji na 21. lokatę.