Rio 2016: falstart szczypiornistów. Polacy gorsi od Brazylii!

Na inaugurację turnieju olimpijskiego polscy szczypiorniści przegrali z Brazylią 32:34, prezentując się bardzo słabo w obronie.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
PAP/EPA

Brazylijczycy, choć nie należą do światowej czołówki, są drużyną niewygodną nawet dla faworytów. Pozbawieni gwiazd, ale bardzo dynamiczni i ruchliwi. W Rio pojawił się jeszcze dodatkowy atut. Publiczność, która miała tylko jedno marzenie. Marzenie, by ulubieńcy rozpoczęli igrzyska od zwycięstwa nad Polską.

Nawet niepoprawni optymiści nie spodziewali się takiego początku gospodarzy. Brazylijczycy postawili na wysoko ustawioną obronę z wysuniętym Andre Soaresem. Efekt? Brak pomysłu na rozegranie i pierwsza bramka Polaków dopiero w szóstej minucie. Biało-Czerwoni mieli nietęgie miny. Zwłaszcza, że nie pomagało nawet wycofanie bramkarza i gra z przewagą jednego zawodnika. Tałant Dujszebajew szalał przy linii. Jego podopieczni przegrywali 2:7 w 10 minucie.

Nerwy udało się w końcu opanować. Przedzierali się Przemysław Krajewski i Michał Jurecki, niezłe wejście zaliczył Łukasz Gierak. Na Brazylijczyków to wciąż było za mało. Gdy Polacy zbliżali się do remisu, kolegów w pozornie beznadziejnych sytuacjach ratował Cesar Almeida.

Do przerwy Biało-Czerwoni przegrywali 13:16 i mieli sporo do poprawy. Szczególnie współpracę z obrotowymi i grę obronną. W defensywie momentami panował chaosu i wykorzystywał to m.in. Jose Guilherme de Toledo, który idealnie dogrywał do koła i skrzydłowych. Sam też w razie potrzeby zamieniał się w egzekutora.

Choć w szatni na pewno było gorąco, to Polacy po przerwie wyglądali na nieco zagubionych. Mateusz Kus pozwalał na bardzo dużo Joao Pedro Silvie i De Toledo, a w ofensywie jego koledzy marnowali sytuację za sytuacją. Na taki scenariusz tylko czekali gospodarze. Do bólu wykorzystywali błędy naszych szczypiornistów i na 15 minut przed końcem prowadzili już 25:19. Co gorsze, nie było widoków na poprawę.

Na nic zmiana golkipera, na nic pojedyncze zrywy Karola Bieleckiego. Po kontrach Michała Daszka na trzy minuty przed końcem pojawiła się nawet nadzieja, ale zgasła błyskawicznie. Dzieła zniszczenia dokonał Thiagus Petrus. Zabrakło przede wszystkim nici porozumienia między defensorami i więcej zimnej krwi pod bramką rywala.

Polska - Brazylia 32:34 (13:16)

Polska: Szmal (6/24 - 25 %), Wyszomirski (3/17 - 18%) - Kus, M. Jurecki 5, B. Jurecki 2, Bielecki 7/3, Szyba, Gierak 2, Lijewski, Jachlewski 3, Wiśniewski 1, Daszek 8, Krajewski 3, Syprzak 1.
Karne: 3/4
Kary: 10 minut

Brazylia: Almeida 1 (6/26 - 23%), Santos 1 (3/14 - 21%) - Teixeira 4/1, Silva 4, Candido 1, De Toledo 7, Hubner, Thiagus Petrus 5, Pozzer 3, Chiuffa 3/3, Guimaraes 1, Santos 2, Soares 1, Langaro 1.
Karne: 4/4
Kary: 12 minut

ZOBACZ WIDEO Polacy faworytami nie są, ale nie można ich lekceważyć (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×