Rio 2016. Pchnięcie kulą: Biało-Czerwoni bez medalu

Piotr Szarwark 19 Sierpnia 2016, 02:47

PAP/EPA / DIEGO AZUBEL / Na zdjęciu Tomasz Majewski

Tomasz Majewski po raz drugi z rzędu przystąpił do rywalizacji kulomiotów jako obrońca złotego medalu olimpijskiego. Nasz zawodnik w 2016 roku nie prezentował jednak zbyt dobrej formy (miał dopiero 17. wynik na świecie), ale liczyliśmy, że jej szczyt przygotował na najważniejszą imprezę. Oprócz Majewskiego do wielkiego finału awansował też mistrz świata juniorów z tego roku - Konrad Bukowiecki. Ten chcąc myśleć o medalu igrzysk, musiał znacznie poprawić swój rekord życiowy.

Obaj Biało-Czerwoni fatalnie weszli w finałowy konkurs, bowiem spalili swoje rzuty zarówno w pierwszej, jak i w drugiej kolejce. Od samego początku karty rozdawał natomiast Ryan Crouser, który w swojej drugiej próbie pchnął kulę na odległość 22,22 m., a w trzeciej jeszcze poprawił się o cztery centymetry.

W trzeciej kolejce Bukowiecki pchnął kulę na odległość, która mogła dać mu miejsce w ścisłym finale, ale znów nie utrzymał się w kole i zakończył igrzyska na trzech spalonych próbach. Na całe szczęście Majewski uratował honor Polaków. W trzecim podejściu zaliczył odległość 20,72 m., co dało mu szóste miejsce w stawce.

W ścisłym finale mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu nie zdołał poprawić swojego rezultatu. Rywalizację zakończył na szóstej pozycji, bowiem żaden z rywali nie zdołał go przerzucić.

Znakomicie dysponowany tego dnia Crouser nie pozostawił natomiast złudzeń przeciwnikom. W ścisłym finale jeszcze się poprawił - pchnął kulę na odległość 22,52 m., dzięki czemu przypieczętował złoty medal olimpijski, bijąc przy tym rekord igrzysk. Srebrny medal trafił do innego Amerykanina - Joe Kovacsa, natomiast brąz zdobył Nowozelandczyk - Tomas Walsh.

Ostatni olimpijski rzut Tomasza Majewskiego