MŚ 2014: Brazylijskie rotacje i tunezyjskie święto siatkówki
Reprezentanci jednego z najlepszych afrykańskich zespołów przyznają, że jedyne, co im na razie pozostaje na mundialu, to zbieranie doświadczenia w starciach z dużo lepszymi ekipami.
Trener Tunezyjczyków Fethi Mkaouar, zapytany przed meczem z Brazylią o najbliższego rywala, najpierw z poważną miną odparł: - O tak, to będzie wyrównane spotkanie... - by następnie wybuchnąć pogodnym śmiechem. Doświadczony szkoleniowiec doskonale wiedział, że mistrzowie świata przewyższają jego zespół o kilka klas i jedyne, co mu pozostaje, to pozwolenie swoim podopiecznym na cieszenie się grą, a jednocześnie koncentrację i niedopuszczenie do kompromitacji.
- Trzeba szczerze przyznać, że w Afryce trzy, może cztery reprezentacje grają na dość dobrym poziomie jak na nasz kontynent, reszta nie jest już dla nich konkurencją. Algieria jest dla nas wymagającym rywalem, ale oni też nie odnoszą sukcesów gdzie indziej. Dla nas najważniejsze jest osiąganie swoich celów: najpierw wygrane sety, potem przyjdzie czas na mecze - mówił gracz tunezyjskiego Club Sportif Sfaxien o różnicy między kontynentalną a światową siatkówką.
Również atakujący Kaabi Hichem nie miał zamiaru rozpaczać po porażce z na poły rezerwową drużyną Kanarkowych. - Wiadomo, że to Brazylia była faworytem i miała wygrać ten mecz. Przegraliśmy, ale myślę, że na początku pokazaliśmy dość dużo i zaskoczyliśmy w ten sposób przeciwnika. Byliśmy nieco słabsi fizycznie, Brazylijczycy grali dużo skuteczniej i szybciej. Mimo to nie będziemy teraz smutni, to zawsze wielka sprawa grać przeciwko takim siatkarzom jak Bruno czy Lucas - przyznał szczerze 28-letni siatkarz.
MŚ, gr. B: Dominacja w każdym elemencie - statystyki po meczu Tunezja - Brazylia
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.