Polscy siatkarze zaskoczeni przed ćwierćfinałem ME

- Hala była tak gorąca, że nie dało się oddychać - opowiada Nikola Grbić o PalaFlorio, w której Polacy zagrają z Belgią na mistrzostwach Europy siatkarzy. Organizacja w Bari pozostawia wiele do życzenia, a w mieście trudno o informacje o turnieju.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Hala PalaFlorio i reprezentacja Polski siatkarzy PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI oraz Arkadiusz Dudziak/WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Hala PalaFlorio i reprezentacja Polski siatkarzy
Korespondencja z Bari - Arkadiusz Dudziak

W Bari już w sobotę rozpoczynają się mecze 1/8 finału mistrzostw Europy. Ale ten, który oczekiwałby szerokiej promocji mistrzostw czy plakatów reklamujących wydarzenie, mocno by się rozczarował. Na lotnisku powitał nas jeden skromny plakat. A we włoskim mieście? Absolutna cisza. Jakby nic tu się nie działo.

Przy hali PalaFlorio, która położona jest na obrzeżach miasta, jeszcze piątkowego ranka próżno było szukać banerów reklamujących imprezę. Zostały one rozwieszone na ostatnią chwilę. A to bardzo dziwne, biorąc pod uwagę w to, że w Bari od początku swoje mecze miała rozgrywać kadra Italii.

Zapytałem kilku mieszkańców miasta czy są świadomi, że w sobotę startuje u nich największa impreza siatkarska w Europie. Część z nich owszem, wiedziała, nawet jeśli niespecjalnie interesują się siatkówką. Niektórzy jednak byli wyraźnie zaskoczeni i o turnieju dowiadywali się ode mnie.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy dzień trenera polskiej reprezentacji. Siatkarze nie zapomnieli - Pod Siatką

Czy tak to powinno wyglądać? Po raz kolejny promocja imprezy przez CEV pozostawia wiele do życzenia. Podobnie było podczas mistrzostw Europy siatkarek. Nie za bardzo czuć przez to atmosferę turnieju.

Widać, że PalaFlorio w Bari czasy największej świetności ma już za sobą. Obiekt jest dość mały i z zewnątrz kompletnie niczym nie imponuje. Jednak najgorsze czujemy, jak wchodzimy do hali.

W piątek odbywały się na niej treningi, a dziennikarze mieli okazję podglądać, jak Polacy przygotowują się do meczu. Na sali było raptem kilkadziesiąt osób. A i tak wszystkich uderzała potworna duchota, a słabo działająca klimatyzacja ulgi nie przynosiła. A co będzie jak halę wypełni kilka tysięcy ludzi? Warunki mogą być nie do wytrzymania.

- Wyobraźcie sobie, że graliśmy tutaj kwalifikacje olimpijskie, kiedy byłem trenerem reprezentacji Serbii. Hala była tak gorąca, że nie dało się oddychać. Nie mają systemu chłodzenia, a nawet jeśli mają, to nie jest odpowiedni na taką liczbę ludzi - opowiadał Nikola Grbić dziennikarzom.

Do Bari przyjedzie przynajmniej kilkuset fanów reprezentacji Polski. I tutaj ważna wiadomość. Hala położona jest na obrzeżach miasta, a w teorii da się na nią dojechać autobusami. Jednak teoria swoje, a praktyka swoje.

Komunikacja publiczna pozostawia sporo do życzenia. Autobusy tutaj lubią sobie po prostu nie przyjechać lub mocno się spóźniać. Sami padliśmy tego ofiarą. Warto więc na obiekt wybrać się trochę wcześniej i zostawić sobie trochę zapasu przed rozpoczynającym się o 21:00 meczem z Belgami. Nasi siatkarze grają tak dobrze, że spotkanie 1/8 finału może zakończyć się błyskawicznie.

Miejmy nadzieję, że problemy organizacyjne Bari zostaną przynajmniej po części naprawione. I od soboty pierwsze miejsce zajmie już siatkówka, a nie niedociągnięcia.

Czytaj więcej:
Bez sensacji w Warnie. Mistrzowie olimpijscy odprawili z kwitkiem gospodarzy

Kto wygra mecz w niedzielę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×