Sprawa w Jadarze stanęła na ostrzu noża

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdy trener Jan Such niemal rok temu przejmował zespół Jadaru Radom, nie spodziewał się zapewne, że po utrzymaniu się z nim w PlusLidze, w kolejnym sezonie będzie walczył o ten sam cel. Co prawda do zakończenia sezonu zasadniczego jeszcze wiele spotkań, jednak sytuacja radomian jest, delikatnie mówiąc, nieciekawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zakończeniu spotkań barażowych o utrzymanie się w PlusLidze kibice Jadaru Radom wskoczyliby w ogień za Kubańczykami Sirianisem Hernandezem oraz Maikelem Salasem Moreno. Nic więc dziwnego, że o ich pozostanie w klubie walczyli wszyscy. Co się jednak stało z zawodnikami rodem z Ameryki Środkowej nie jest w stanie stwierdzić nikt. W tej chwili są oni cieniem samych siebie, a częściej niż zaskakiwać rywali, lądują na ławce rezerwowych.

Gdyby i tego było, intensywnie przepracowany letni okres z kadrą B czują wyraźnie w kościach Adrian Stańczak, Grzegorz Kosok i Maciej Pawliński. Co prawda, w wielu sytuacjach pokazują swoje ponadprzeciętne umiejętności, ale są to jedynie przebłyski formy, na którą ich rzeczywiście stać.

- Rozumiem wszystko, nawet słabszą dyspozycję, ale w walkę trzeba przez cały mecz wkładać całe serce. A tego ostatnio brakuje moim podopiecznym - podkreśla trener Jan Such. Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec przed sobotnim meczem z Siatkarzem Wieluń zapowiada spore roszady w składzie zespołu. O szczegółach nie chce jednak mówić, bowiem jak twierdzi, mogą one mieć spore znaczenie na grę zespołu w najbliższej konfrontacji.

Jedno jest pewne - jeżeli radomianie nie chcą być jednym z zespołów, który po zakończeniu sezonu zasadniczego będzie musiał toczyć bój o utrzymanie miejsca w PlusLidze, muszą wreszcie zacząć prezentować to, na co w rzeczywistości ich stać. W innym przypadku mogą nie tylko wypaść poza pierwszą ósemkę PlusLigi, ale zupełnie poza jej burtę.

Źródło artykułu: