Łukasz Wiśniewski: Jesteśmy liderem, ale to nie oznacza, że będziemy faworytami

Święta Bożego Narodzenia będą wyjątkowo radosne dla siatkarzy Tytanu AZS Częstochowa. Podopieczni Marka Kardosa dzięki wygranej nad warszawską Politechniką usadowili się na fotelu lidera PlusLigi, wyprzedzając PGE Skrę Bełchatów, która występuje obecnie w Klubowych Mistrzostwach Świata. - Jesteśmy liderem, ale to nie oznacza, że będziemy teraz faworytami - mówi Łukasz Wiśniewski.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Sobotnie spotkanie z ekipą Radosława Panasa nie było jednak spacerkiem dla częstochowian. Warszawianie szczególnie za sprawą dobrze znanego w Częstochowie, Zbigniewa Bartmana napędzili sporo strachu gospodarzom w każdym z setów. - Wiedzieliśmy, że Warszawa postawi nam ciężkie warunki, bo w ostatnich spotkaniach prezentowali naprawdę bardzo dobrą siatkówkę. Sprawdziły się nasze przewidywania. To, że wygraliśmy 3:1 i zdobyliśmy trzy punkty nie oznacza, że było łatwo i przyjemnie. Naprawdę musieliśmy zostawić sporo zdrowia na boisku, żeby uzyskać tak korzystny wynik - podkreślał środkowy, Łukasz Wiśniewski.

Podopiecznym Marka Kardosa przypomniał się zwłaszcza Zbigniew Bartman, który dwa sezony temu był filarem częstochowskiej drużyny. Bartman zapisał na swoim koncie 29 punktów, a jego zagrywki w trzecim secie siały spustoszenie i przechyliły w końcowym rozrachunku szalę zwycięstwa na korzyść Politechniki. - Wszyscy wiedzą, że Zbyszek potrafi bardzo mocno zagrywać . Na szczęście dla nas ostatnią zagrywkę popsuł - mówił młody środkowy.

Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia częstochowianie spędzą w roli lidera PlusLigi. Tuż po kilku dniach odpoczynku możliwości Akademików zweryfikuje jednak wyjazdowy pojedynek z PGE Skrą Bełchatów, która obecnie broni honoru naszego kraju w Klubowych Mistrzostwach Świata. - Zgadza się, jesteśmy liderem, ale to nie oznacza, że będziemy teraz faworytami. Przed nami mecz wyjazdowy z Bełchatowem i to oni będą faworytem. Póki co grają naprawdę bardzo dobrą siatkówkę i wiemy, że będzie tam ciężko, ale na pewno nie pojedziemy tam ze spuszczonymi głowami. Będziemy chcieli postawić im trudne warunki, by choć trochę się namęczyli, a co uda nam się ugrać, to tylko na nasz plus - kończy Łukasz Wiśniewski.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×