Mateusz Mika ma swoje "pięć minut" w reprezentacji. "Cieszę się po prostu siatkówką"

Mateusz Mika coraz bardziej przekonuje do siebie trenera Stephane'a Antigę i w pojedynku z Włochami znów pojawił się w wyjściowym składzie biało-czerwonych. - Cieszę się siatkówką - mówi Mika.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka
Mateusz Mika od początku tegorocznej Ligi Światowej znalazł uznanie w oczach selekcjonera Stephane'a Antigi, który konsekwentnie stawia na młodego, ale niedocenianego przez wielu przyjmującego. Na przekór komentarzom Mika zbiera jednak bardzo pochlebne recenzje i staje się ważnym punktem naszej reprezentacji. W piątkowym spotkaniu w katowickim Spodku przeciwko Włochom, 23-letni zawodnik już po raz piąty znalazł się w podstawowym składzie naszej ekipy.
- Cieszę się, że trener Antiga daje mi szansę gry i zebrania kolejnego doświadczenia. Będę starał się wykorzystać to, jak najlepiej. A co będzie dalej, to zobaczymy. Jeszcze niedawno nikt nie spodziewał się, że zagram pięć pierwszych meczów w Lidze Światowej. Myślę, że w sytuacji, kiedy najlepsi zawodnicy dostali czas na odpoczynek, to  można było o tym myśleć, ale chyba nikt nie brał tego pod uwagę. Ja również, choć liczyłem na jakaś szansę - mówi były zawodnik francuskiego Montpellier UC. W starciu z ekipą Mauro Berruto były gracz Asseco Resovii Rzeszów i Lotosu Trefla Gdańsk spisał się na miarę oczekiwań i był jedną z jaśniejszych postaci w naszym zespole. W obliczu kontuzji Michała Kubiaka i faktu, że trenerzy praktycznie w ogóle nie korzystają z usług Michała Ruciaka, w kuluarach coraz bardziej mówi się o tym, że to właśnie Mika znajdzie się w składzie naszej reprezentacji na wrześniowe mistrzostwa świata. - Staram się o tym nie myśleć i cieszę się po prostu siatkówką. Razem z kolegami znakomicie układa nam się współpraca, nie tylko na boisku, ale także pod względem mentalnym. Zobaczymy, w jakim składzie wyjdziemy w niedzielę i jak to będzie dalej wyglądało - podkreśla.
Mateusz Mika coraz bardziej ugruntowuje swoją pozycję w reprezentacji Mateusz Mika coraz bardziej ugruntowuje swoją pozycję w reprezentacji
Polacy w katowickim Spodku okazali się pierwszym pogromcą Włochów podczas tegorocznej Ligi Światowej. Podopieczni Mauro Berruto, choć wystąpili bez najlepszych zawodników postawili naszym zawodnikom niezwykle wymagające warunki i kibice, którzy szczelnie wypełnili trybuny Spodka byli świadkami tie-breaka.

- Kadra Włoch, to nie jest siedmiu, czy ośmiu dobrych zawodników tylko dwunastu, a nawet więcej. Tamtejsza liga jest bardzo mocna i przyjazd bez najlepszych zawodników wcale nie oznacza, że przestaną nagle grać w siatkówkę. Dalej to jest groźny i mocny zespół - przekonuje Mika, nawiązując do znakomitej gry Luci Vettoriego, Gabriele Maruottiego, czy szczególnie Luigiego Randazzo, który grał momentami, jak z nut.

Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby nie znakomita pogoń biało-czerwonych w trzeciej partii, gdy przyjezdni z Półwyspu Apenińskiego prowadzili już 16:9. Podopieczni Stephana Antigi potrafili jednak obronną ręką wyjść z opresji i zwyciężyć 26:24. - Myślę, że z tego momentu meczu możemy być najbardziej zadowoleni. Nie załamaliśmy się, każdy każdego pobudzał do walki, wróciliśmy do gry i wygraliśmy tego seta. To było bardzo ważne w kontekście obrazu całego spotkania - kończy Mateusz Mika. Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Polska - Włochy 3:2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×