LŚ, gr. G: Padł chiński mur

Premierowy weekend ze zmaganiami Ligi Światowej układa się po myśli Słowaków. Ekipa zza naszej południowej granicy zdecydowanie poprawiła swoją grę w porównaniu z piątkowym meczem.

Miłosz Marek
Miłosz Marek
Szlagierowym meczem weekendu z Ligą Światową w Koszycach był pojedynek reprezentacji gospodarzy z niepokonanymi Chińczykami. Zespół z Azji męczył się podczas swojego piątkowego pojedynku, dlatego miejscowi wierzyli, że uda się zyskać jakieś punkty kosztem lidera grupy G.
Okazało się, że Słowakom udało się nie tylko zaprezentować z dobrej strony, ale również zgarnąć pełną pulę. Po meczu z Portoryko trener Flavio Gulinelli nie miał powodów do zadowolenia, mimo zwycięstwa. Humor zdecydowanie poprawił mu się, kiedy jego ekipa nie straciła nawet seta w kolejnym meczu.

Słowacy byli lepsi od przeciwnika w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła. Kluczem okazała się skuteczność w ataku, która tego dnia po stronie zwycięzców sięgnęła blisko 58 procent.

Na wyróżnienie zasługuje gra 17-letniego Simona Krajcovicia, który sukcesem zakończył 10 akcji swojego zespołu. Najwięcej "oczek" dla zwycięzców zdobył Lubos Kostolani.

Chiny - Słowacja 0:3 (20:25, 23:25, 20:25)

Chiny: Bian (3), Zhang (3), Zhong (14), Geng (5), Hou (11), Li (1), Chu (libero) oraz Cui (8), Jiao.

Słowacja: Kohut (11), Janusek (6), Patak (8), Krajcovic (10), Zatko (2), Kostolani (14), Kubs (libero) oraz Bencz (3), Repak, Vlk.

***

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

- Zdecydowaliśmy się dać szansę młodym graczom. To był dobry mecz w naszym wykonaniu z wyjątkiem wyniku - podsumował mecz swojego zespołu Fernando Munoz, którego to podopieczni rozegrali drugi tie-break podczas turnieju na Słowacji. Po raz kolejny prowadzili 2:1 w setach, a mimo to zeszli z parkietu pokonani.

- Oba zespoły miały dobre i złe momenty - podkreślił Hector Soto, kapitan Portorykańczyków. Batalia najsłabszych ekip grupy G nie była pozbawiona walki. Ekipy bardzo chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie zespołowi z Karaibów udało się to dzięki lepszej grze w ataku oraz dobrej postawie Maurice'a Torresa, który wywalczył 23 punkty dla swojego zespołu.

- Przyjechaliśmy, żeby wygrać jak najwięcej spotkań. Ciągle potrzebujemy doświadczenia by grać na tym poziomie rozgrywek - dodał David Aleman, szkoleniowiec reprezentacji Portoryko.

Hiszpania - Portoryko 2:3 (22:25, 25:20, 25:20, 20:25, 13:15)

Hiszpania: Trinidad (7), Altayo (9), Gonzalez (11), Osorio (12), Fornes (15), Ruiz (19), Sevillano (libero) oraz Hernan, Rocamora (1), Fernandez, Jimenez (1).

Portoryko: Goas (4), Muniz (9), Cruz (9), Torres (23), Soto (16), Roman (9), Del Valle (libero) oraz Rivera Jose (8), Rivera Jackson (2), Guzman, Morales.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×