Steven Marshall: Debiut w PlusLidze mam zaliczony
Dla Stevena Marshalla pierwszy mecz w PlusLidze nie należał do najbardziej udanych. Po pierwsze dlatego, że jego drużyna przegrała, a po drugie, bo zabrakło dla niego miejsca w wyjściowej szóstce.
Joanna Siekierka
W sobotę Transfer Bydgoszcz uległ na własnym terenie AZS-owi Politechnice Warszawskiej po ciężkim, pięciosetowym spotkaniu. Porażka tym bardziej boli, że bydgoszczanie prowadzili już w tym meczu 2:0 i 15:12 w trzeciej partii, ale prowadzenia nie udało się dowieźć do końcowego gwizdka sędziego. Przegrane starcia są trudne do przyjęcia nie tylko dla zawodników wychodzących w pierwszej szóstce, ale także dla tych rezerwowych, wśród których znalazł się kanadyjski przyjmujący Steven Marshall. - Mamy bardzo wyrównaną drużynę, więc ciężko jest wywalczyć miejsce w składzie. Trudno się ogląda mecz z kwadratu dla rezerwowych, wchodząc na boisko tylko na krótkie zmiany, zwłaszcza że nie zaprezentowaliśmy się z najlepszej strony. Chcieliśmy zagrać zdecydowanie lepiej, biorąc pod uwagę fakt, że ten pierwszy mecz rozegraliśmy u siebie, ale ostatecznie to nam się nie udało - powiedział po zakończonym spotkaniu 25-letni siatkarz.
Steven Marshall w swoim debiucie w PlusLidze wystąpił tylko w roli zmiennika
A jak Kanadyjczykowi podoba się w Bydgoszczy? - Uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję o dołączeniu do drużyny Transferu. Głównie ze względu na to, że atmosfera panująca w ekipie jest wyśmienita. Wszyscy rozumiemy się bez problemów, czy to nowi zawodnicy, czy to starzy. Bardzo szybko się poznaliśmy i umiemy ze sobą współpracować. Nie ma między nami żadnych nieporozumień. Teraz potrzeba nam tylko trochę czasu na dotarcie się tak, żeby każdy z nas poznał swoją rolę na parkiecie. Tak naprawdę trenujemy ze sobą od dwóch tygodni, więc na pewno stać nas na dużo więcej. Za jakieś trzy czy cztery kolejki będziemy zdecydowanie lepszym zespołem - podsumował Steven Marshall.