Gdańszczanie bardzo dobrze otworzyli spotkanie. Murphy Troy straszył rywali swoimi atakami i zagrywkami, które sprawiały Tygrysom wiele kłopotów w przyjęciu. Do tego na lewym skrzydle różne warianty w ofensywie stosował Mateusz Mika. Przyjmujący skutecznie kiwał, obijał blok i powstrzymywał akcje przeciwników na siatce. Po przeciwnej stronie boiska równie efektywnie radził sobie Miłosz Hebda. Siatkarz starał się, jak mógł, by jego drużyna szybko niwelowała przewagi, jakie budowali sobie żółto-czarni (13:12).
Wysiłki lidera MKS-u Banimexu Będzin przyniosły zamierzone efekty. Wspierany w ataku przez Mikołaja Sarneckiego dał sygnał pozostałym kolegom do zwiększenia wysiłków w grze i postawienia skuteczniejszego oporu. Zawodnicy Damiana Dacewicza wykorzystali chwilę gorszej postawy gdańszczan i odrobili straty, a potem wysunęli się na prowadzenie (17:18). Widząc zagrożenie ze strony beniaminka gospodarze poderwali się do walki. Seria trudnych serwisów Sławomira Stolca sprawdziła jakość przyjęcia w ekipie gości i nie pozwoliła im na długie cieszenie się przewagą. Premierowa odsłona padła łupem wiceliderów PlusLigi (25:20).Po zmianie stron będzinianie chcieli zaprezentować się tak, jak na początku pierwszego seta. Radzili sobie z podbijaniem zbić żółto-czarnych i wyprowadzaniem punktowych kontrataków. Dużym zagrożeniem dla graczy Andrei Anastasiego był Mariusz Gaca. Środkowy szybko kończył posyłane do niego piłki i nie dawał się oszukać rozgrywającemu rywali (13:12).
Przyjmujący Sławomir Stolc sprawił w sobotę rywalom sporo kłopotów swoją zagrywką
Tygrysy starały się dotrzymywać kroku lepiej dysponowanym przeciwnikom. Nie popełniały wielu błędów i nie zwalniały tempa w ofensywie nie pozwalając siatkarzom znad morza "odskoczyć" z wynikiem. Tak, jak w poprzedniej partii gościom udało się doprowadzić do remisu (17:17) i nie wiele brakowało, by wyrównali stan meczu. Dobre zagrywki Mateusza Czunkiewicza i bloki Sebastiana Schwarza jednak zadecydowały o tym, że to Lotos Trefl Gdańsk ponownie mógł cieszyć się z wygranej (26:24).
Trzeci set od początku układał się po myśli gospodarzy. Ich zagrywki odrzucały będzinian od siatki pozwalając na ustawianie szczelnych bloków. Marco Falaschi posyłał szybkie piłki na środek siatki, jak i na skrzydła dając swoim kolegom dogodne pozycje do atakowania. Zdeprymowani niewykorzystaniem przez siebie szansy na odniesienie triumfu w odsłonie numer 2, Tygrysy nie grały już tak dynamicznie, jak wcześniej (10:7). Korzystali na tym ich rywale, którzy prowadzili swoje akcje coraz pewniej. Zbicia Murphy'ego Troya raz po raz przedzierały się przez defensywę graczy z Będzina tym samym powiększając dorobek jego teamu. Beniaminek po zaciętej walce w końcówce i w tej partii musiał uznać wyższość przeciwników (25:23).