Bełchatowianom nie przeszkodziła nawet ewakuacja - relacja z meczu AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów
Bardzo długo trwało spotkanie AZS-u Częstochowa z PGE Skrą Bełchatów, choć walka na boisku trwała tylko trzy sety. Wszystko spowodowane przez ewakuację na skutek uszkodzonej czujki przeciwpożarowej.
Po niespodziewanej przerwie lepiej na parkiecie odnaleźli się bełchatowianie, którzy błyskawicznie zniwelowali trzypunktowa stratę, a po tym, jak na blok Skry nadział się Kaczyński mistrzowie Polski ponownie wyszli na prowadzenie 21:20, którego nie oddali już do końca. Nieporozumienie pomiędzy Miguelem Angelem de Amo, a Mariuszem Marcyniakiem dało gościom pierwszą piłkę setową. Nadzieje AZS-u podtrzymał jeszcze Janeczek, ale seta zakończył sprytną kiwką Maciej Muzaj.
Drugą partię od mocnego uderzenia rozpoczął Bartosz Janeczek, który dwukrotnie zaskoczył swoim serwisem rywali, ale riposta Skry była natychmiastowa i po kolejnych trzech akcjach, to Skra odzyskała przodownictwo. Bełchatowianie nie zwalniali tempa i powiększyli jeszcze swą przewagę na pierwszej przerwie technicznej do trzech oczek (5:8). Gospodarze starali się jednak odgryzać. Bardzo dobre wrażenie po swojej grze pozostawił Patryk Napiórkowski, który zastąpił na parkiecie Michała Kaczyńskiego. Młody atakujący postraszył Skrę swoją mocną zagrywką i kilka razy dał o sobie znać w kontratakach. Tym sposobem przewaga Skry nieco stopniała i na drugiej przerwie technicznej minimalny, dwupunktowy bufor bezpieczeństwa mieli goście. Po powrocie na parkiet bełchatowianie włączyli wyższy bieg. O kąśliwym serwisie Srecko Lisinaca przekonał się najpierw Rafał Szymura, a następnie Bartosz Janeczek, a każde nadarzające się kontry były tylko wodą na młyn dla Skry. Akademicy próbowali jeszcze odpowiadać, ale dobre akcje przeplatali błędami. Po autowym ataku Maksima Chilko na tablicy zagościł wynik 22:17 dla gości. Skra dopełniła tylko formalności, zwyciężając ostatecznie 25:20.
Trzecia odsłona nie okazała się jednk zwykłą formalnością dla gości. Mistrzowie kraju napotkali na spory opór gospodarzy. AZS utrzymywał nieznaczne prowadzenie do drugiej przerwy technicznej. Skra odzyskała kontrolę nad wydarzeniami na boisku dopiero przy stanie 12:12, gdy dwukrotnie bełchatowskiego bloku nie potrafił sforsować Napiórkowski. AZS nie pozostawał dłużny wyżej notowanemu rywalowi i podobnie, jak w pierwszym secie rywalizacja rozgorzała na dobre i oglądaliśmy walkę cios za cios. Rywala w samej końcówce przełamali przyjezdni. W ataku pomylił się Napiórkowski, a po chwili asa dołożył Conte i Skra odskoczyła na trzy oczka (18:21). Mając bezpieczną przewagę w garści bełchatowianie pokusili się o nutkę fantazji i niekonwencjonalności w swojej grze. Zwycięstwo mistrzów Polski przypięczętował Facundo Conte.
MVP: Maciej Muzaj
AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
AZS Częstochowa: De Amo, Szymura, Marcyniak, Janeczek, Udrys, Kaczyński, Stańczak (libero) oraz Chilko, Napiórkowski, Buczek.
Skra Bełchatów: Uriarte, Marechal, Conte, Lisinac, Wrona, Muzaj, Piechocki (libero) oraz Włodarczyk, Kłos, Tille (libero), Brdjović.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.