Andrzej Wrona: Złościć to się trzeba w tym pomarańczowym kwadracie o polu 81 m2
Zdaniem Andrzeja Wrony, środkowego PGE Skry Bełchatów na złość za występ w meczu z Jastrzębskim Węglem był czas na boisku, a nie przed nim lub po jego zakończeniu.
Kibice w hali Energia mogli mieć wrażenie, że ekipa prowadzona przez Miguela Falaskę z każdym setem gasła w ataku. Po spotkaniu zawodnicy byli zdenerwowani na samych siebie.
- Trochę wyglądaliśmy tak, jakbyśmy ten brązowy medal przegrali. Każdy z nas mocno wierzył, że już w środę będziemy w stanie to zakończyć. Myślę, że po ostatnim gwizdku bardziej siedziała w nas złość niż rozczarowanie, choć niestety złościć to się trzeba w tym pomarańczowym kwadracie o polu 81 metrów kwadratowych. To w nim trzeba pokazać jaja, a nie ma znaczenia co się mówi i co się robi przed czy po meczu - podsumował środkowy PGE Skry Bełchatów.
Co należy jeszcze poprawić, aby w niedzielę móc rozstrzygnąć spotkanie z jastrzębianami na własną korzyść? - Nie ma już czasu na poprawę, musimy zregenerować się i po prostu zagrać lepsze spotkanie. Jeśli zagramy pewniej w ataku i na zagrywce, to myślę, ze powinno być dobrze. Mam nadzieję, że zdobędziemy ten brąz, bo wciąż prowadzimy w rywalizacji. - stwierdził Wrona.
Na meczu pojawił się sztab reprezentacji Polski z trenerami Stephanem Antigą oraz Philippem Blainem na czele. Pomimo tego nasz rozmówca jednak nie myśli jeszcze stricte o sezonie reprezentacyjnym.Wrona stara się być bardzo ostrożny w ocenianiu całego przebiegu bieżącego sezonu dopóki nie zapadną w nim ostatecznie rozstrzygnięcia - Nie wiadomo jeszcze, jak ten sezon się skończy, nie ma zatem jeszcze co podsumowywać. Albo będziemy mieć medal (a wraz z nim szansę na grę w Lidze Mistrzów) albo nie. To znacząca różnica - mówił siatkarz PGE Skry.