Jacek Nawrocki o występie w World Grand Prix: Trzeba patrzeć realnie

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Czyli problem reprezentacji leży w tym, że siatkarki rozegrały za mało meczów z wymagającymi przeciwniczkami?

- To jest podstawowa bolączka. Mówiąc to nie mam pretensji do nikogo. Patrzę z nadzieją, że dziewczyny, na które postawiliśmy, będą szły do przodu. Każde takie spotkanie bardzo nas rozwija. Pewnie, że mecze z Brazylijkami i Amerykankami rozwijałyby nas jeszcze bardziej, ale wszystko przyjdzie w swoim czasie.

Najlepiej w moim odczuciu sprawdził się wariant z grą na dwie libero. To nasz najsilniejszy punkt?

- Zdecydowanie tak. Myślę, że obie Agaty (Durajczyk i Sawicka - przyp. red.) pokazały charakter i wolę walki wśród dziewczyn, jeśli chodzi o obronę. Uważam, że to było dobre rozwiązanie.

Co po tegorocznej edycji World Grand Prix uważa pan za największy plus?

- Na boisku byliśmy drużyną, która łatwo się nie poddawała, która walczyła w obronie. Myślę, że coraz bardziej było stosować zamienność w obronie, to jest bardzo ważne. Pojawiło się dużo kreatywności w grze u dziewczyn. Odchodzi się od tego, by ustawiać się tam, gdzie jest napisane na kartce, tylko reaguje się na zachowanie przeciwnika. Bardzo dobrze pokazała się Berenika Tomsia, która udowodniła, że jest atakującą europejskiego formatu. Kilka dziewczyn zasługuje na indywidualne wyróżnienie, ale to dopiero początek naszej drogi i ja się cieszę, że tak wypadliśmy. Oczywiście marzyło mi się wygranie World Grand Prix, ale trzeba patrzeć realnie.

Z I dywizji spadną Niemki albo Belgijki. To będą jedne z głównych rywalek w walce o wejście do elity za rok, bo chyba możemy otwarcie powiedzieć, że taki jest nasz cel.

- Oczywiście. W tym roku budujemy zespół po to, by za rok być mocniejsi. Myślę, że dziewczyny, na które teraz postawiliśmy, będą miały większą odpowiedzialność w lidze. Graliśmy z tymi Niemkami i myślę, że nie staliśmy na straconej pozycji. Uważam, że na ich tle wypadliśmy całkiem dobrze, choć spotkania zakończyły się remisami. Wiadomo, że będzie ciężko, bo dojdą jeszcze Chorwatki w miejsce Kenijek z III dywizji, ale to dobrze. Będziemy wtedy przed mistrzostwami Europy, a lepiej grać wtedy z mocniejszymi niż ze słabszymi.

Analizował już pan materiał z meczów Ligi Europejskiej z Durrës? Wyniki naszej drużyny nie mogą cieszyć. A do tego przyczyniliśmy się do historycznego triumfu reprezentacji Albanii...

- Analizować będziemy to wszystko od środy w Szczyrku. Ale pamiętajmy, że ta Albania mając w swoim składzie mało Albanek, bo tam jest Amerykanka i kilka siatkarek ze Skandynawii i Bałkanów, wygrała choćby z Białorusią. Białorusią, która w porównaniu do mistrzostw Europy nie ma tylko jednej czy dwóch zawodniczek. To też o czymś świadczy. To nie jest przypadek. Ta Albania walczyła w dwóch meczach ze Słowacją jak równy z równym.

Na usprawiedliwienie naszych dziewczyn - choć nie usprawiedliwiam ich jeśli chodzi o wynik - powiem, że to były zawodniczki, które nie grały regularnie w swoich klubach. Na przykład Magda Damaske nie rozegrała w sezonie ligowym pełnego spotkania oprócz turnieju finałowego Młodej Ligi. Nasza szóstka była złożona z zawodniczek, które nie były podstawowymi w swoich drużynach. Trzeba zachować umiar w ocenie negatywnej, ponieważ wybraliśmy dziewczyny o ogromnym potencjale, ale w większości to nie one decydują o wynikach w swoich klubach. Teraz może w lidze zaczną odgrywać znaczące role. Ale mają za sobą dwa sezony, gdzie nie grały prawie nic. Bardzo liczę, że to się zmieni.

Rozmawiał Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×