W Spale budują wszystko od nowa. Maciej Zendeł: Mamy grupę z zupełnie innymi charakterami

Po odejściu z SMS-u Spała wybitnego rocznika 1997, w Spale trwa praca z nowymi zawodnikami. Są już pierwsze sukcesy, jak złoto w mistrzostwach Europy Wschodniej. - Mamy grupę z zupełnie innymi charakterami - mówi Maciej Zendeł, trener w SMS-ie Spała.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
Materiały prasowe / pzps.pl

WP SportoweFakty: Czy powoli nie zaczyna już panu brakować miejsca w gablocie na te wszystkie puchary?

Maciej Zendeł: Aż tak nie jest. Z Sebastianem Pawlikiem staramy się nad tym panować. On zresztą w juniorach jest pierwszym trenerem, a ja mu pomagam. We dwójkę staramy się uzupełniać. Poprzedni rocznik, z którym zdobyliśmy mistrzostwo Europy kadetów i juniorów oraz mistrzostwo świata kadetów, był wyjątkowy. Nie chciałbym, żeby ten rocznik, który mamy teraz, był rozpatrywany przez pryzmat poprzedników. To są zupełnie inni ludzie, z innymi predyspozycjami i charakterami. Na razie są na początku drogi. Co będzie, to się dopiero okaże. Więcej będziemy mogli powiedzieć za pół roku, rok lub dwa lata. Aktualnie jest dobrze, jesteśmy zadowoleni, ale stopował bym hurraoptymizm.

Z Sebastianem Pawlikiem tworzycie zgrany duet. W czym tkwi jego fenomen? - Między nami jest chemia. Znamy się od dosyć dawna, bo jeszcze graliśmy ze sobą. Mamy dobre podejście do tych chłopców. To jest nasza recepta. W szkole mamy zrobiony team spirit, łącznie z dyrektorem Bartmanem, fizjoterapeutą i statystykiem. Myślę, że chłopaki w jakiś sposób to widzą i to przekłada się na drużynę.

Ostatni sukces - mistrzostwo Europy wschodniej kadetów, choć wiadomo, że nieco mniej prestiżowy niż te poprzednie.

- Z każdego się cieszę. Jeden sukces jest większy, drugi mniejszy. Ograć Rosjan na głównej imprezie to jest dla mnie naprawdę sztuka. Jeśli chodzi o siatkówkę młodzieżową, to w Europie Wschodniej poziom bardzo się wyrównał. Ukraina, Białoruś i Estonia to silne zespoły. Również Łotwa, z którą zagramy w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw Europy kadetów w Spale. Być może Łotysze nie mają aż takich predyspozycji, ale na pewno będzie nam z nimi ciężko. Grają zupełnie inną siatkówkę - szybką, sprawną i techniczną.

Czy potęga siatkówki juniorskiej w Europie Wschodniej przełoży się na poziom seniorów w takich krajach jak Białoruś czy Ukraina?

- Pracuję w szkoleniu centralnym już dwanaście lat. Powiem szczerze, że nie przypominam sobie, aby w finale mistrzostw Europy juniorów grała Ukraina. A ona była przecież naszym rywalem w finale w Bułgarii, pokonując w półfinale Włochy. Rocznik rocznikowi jest nierówny, szczególnie w rozgrywkach młodzieżowych. Młodzi zawodnicy mają duże wahania formy. Nasz poprzedni rocznik to byli ludzie z charakterem. Oni bardzo dużo osiągną w siatkówce seniorskiej.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Niech Kamil wygra Turniej Czterech Skoczni (źródło: TVP SA)

Pierwszy set w finale z Rosją przegraliście do 12. Chłopaków na początku zjadły nerwy?

- Tak. Zawsze, kiedy Polacy grają z Rosjanami to jest taka nutka adrenaliny, czy to jest turniej "do kotleta" czy gra o stawkę. W Estonii była gra o medale. Rosjanie na początku bardzo dobrze zagrywali. Mieliśmy problem z przyjęciem i skończeniem ataku. Powiedziałem chłopakom, żeby byli cierpliwi i tylko cierpliwi. Z Rosjanami trzeba grać cierpliwie. Oni jak założą "beret" jeden, drugi, trzeci, to się nakręcają. Powiedziałem więc: "róbmy tak, żeby nas nie zablokowali, kiwajmy, plasujmy, cokolwiek". No i to się opłaciło. W drugim secie nastąpił przełom, bo zaczęliśmy lepiej grać zagrywką. Rosjanie zaczęli się gubić i popełniać te same błędy, co my w pierwszym secie. Ostatniego seta wygraliśmy 29:27, grając bardzo dobrze blokiem. Ten element był kluczowy w półfinale dla Rosji, która grała z Białorusią. Rosjanie przegrywali 0:2, ale potem włączyli drugi bieg, zaczęli kończyć wysokie piłki i ograli przeciwników 3:2.

Oglądając rozgrywki młodzieżowe widać szczególnie, że "czapy" potrafią załamać zawodnika.

- Dlatego mówiłem, żeby chłopcy byli cierpliwi i nie bali się Rosjan. Oni się nakręcają, jak "założą beret". Kiedy nie blokują, to zaczynają się mylić. To jest na nich recepta. Muszę jednak powiedzieć, że Rosjanie mają bardzo duży potencjał w tej kategorii wiekowej. Ich średnia wzrostu szóstki to 202 centymetry. W ataku jest bardzo duża siła ognia. Być może mają jeszcze braki techniczne, ale każdy zespół na tym poziomie takie ma. Chciałbym podkreślić jedno - cieszę się ze zwycięstwa, ale nie cieszę się z gry. Mamy dużo do poprawy.

W czym konkretnie? - Przede wszystkim w rozegraniu i przyjęciu zagrywki jest kilka mankamentów do poprawy. Bardzo ważna też jest współpraca bloku i obrony. Mamy troszeczkę czasu i to jest pozytyw. Każdy miesiąc pracuje na korzyść chłopaków. Będzie jednak trudno, bo Europa w tym roczniku jest bardzo wyrównana.

Nie ukrywał pan, że turniej w Tallinie to tylko etap przygotowań do turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw Europy kadetów w Spale w styczniu, podobnie jak sierpniowy turniej Olympic Hopes w Czeskich Budziejowicach.

- Zgadza się. Udało nam się oba wygrać. 13-15 stycznia czeka nas ciężki turniej w Spale. Łotwa to niewygodny przeciwnik. Czesi także, choć są porównywalni z nami parametrami. Zapowiada się ciekawa rywalizacja.

Jak zamierzacie pogodzić styczniowy turniej z grą w I lidze?

- Niektóre mecze będą przełożone. Ostatnio też tak robiliśmy. Gramy w dwóch II ligach i w I lidze, więc staramy się to jakoś godzić. Niektóre kluby idą nam na ustępstwa, a niektóre nie. Wiemy, jak jest w sporcie. Mimo tego jakoś to ogarniamy.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!

Czy aktualni gracze w Spale dorównają sukcesami rocznikowi 1997?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×