Plan czteroletni Jacka Nawrockiego: trudności zrodzą wyniki?

Były trener bełchatowskiej Skry ma za zadanie postawić polską kadrę siatkarek na nogi i uczynić ją konkurencyjną dla rywali. Przyjrzyjmy się podstawowym ideom jego pracy w 2016 roku.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Jackowi Nawrockiemu trudno zazdrościć położenia, w jakim się znalazł. Na jego barkach spoczywa zadanie odbudowania siły reprezentacji Polski kobiet i sprawienie, by była ona w stanie awansować na igrzyska olimpijskie w 2020. A przy okazji uszczęśliwiła kibiców dobrymi wynikami osiąganymi po drodze do dalekiego celu. Natomiast trzeba przyznać, że ten trener, mówiąc delikatnie, nie jest faworytem mas. Wielu kibiców na jego miejscu widziałoby zagranicznego szkoleniowca i po prostu nie wierzy, że Nawrocki jest w stanie nawiązać choćby w małym stopniu do reprezentacyjnej kadencji Andrzeja Niemczyka.

Sam selekcjoner nie przejmuje się anonimową krytyką i po prostu pracuje. Ostatni rok to miesiące wymagającej pracy na treningach i jeszcze trudniejszych konfrontacji na różnych frontach. Część z nich była zwycięska, część przegrana, ale tym razem nie skupiamy się na samych wynikach, co stylu pracy Nawrockiego w roku olimpijskim i głównych założeniach jego pomysłu na reprezentację. - Dla mnie jest to olbrzymie wyzwanie i zdaję sobie sprawę z tego, że na razie o spektakularnych sukcesach musimy zapomnieć. Gdzie można uszczknąć czołówkę europejską, to staramy się to robić. Budujemy ten zespół od nowa, mamy jakąś myśl - mówił sam zainteresowany. No właśnie, jaka myśl stoi za jego działaniami?
Jak oceniasz w skali szkolnej reprezentację Polski kobiet w 2016 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Siatkówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • jureczek Zgłoś komentarz
    Z pewnością wartością samą w w sobie jest fakt, że pan redaktor Kaczmarek pisze o siatkarkach i jej trenerze kadry Jacku Nawrockim, ale już po wstępnym przeczytaniu tego artykułu czy
    Czytaj całość
    felietonu widać, że znajomość siatkówki kobiet przez pana redaktora jest dość pobieżna. No niestety, prawdziwych zapaleńców siatkówki kobiet, zwłaszcza w gronie redaktorskim po prostu brak. Takie są niestety przykre fakty i ten artykuł wpisuje się tylko w ten scenariusz. A oto dwa kwiatuszki z tego artykułu: 1. "Do tego podstawowe role w zespole miały odgrywać siatkarki, które jeszcze niedawno okupowały w swoich klubach kwadrat rezerwowych, jak choćby Anna Grejman." - no, napisać tak o Ani Grejman, która cały ubiegły sezon była podstawową przyjmującą w Muszyniance i od której Serwiński w tym sezonie chciał budować swój skład zespołu, to trochę nieładnie. 2. "Na razie należy ocenić ten eksperyment pozytywnie: kadra z Tomsią i Smarzek na skrzydłach spokojnie przeszła eliminacje ME" - to również nie do końca ścisłe określenie. Może się czepiam, ale Tomsia pomogła tylko trochę na Węgrzech, a potem pojechała do Włoch bo nabawiła się drobnej kontuzji i nie wystąpiła już w Polsce w żadnym meczu. Na Węgrzech też zagrała bodajże tylko z Węgierkami.