Poezja, banicja i sportowe laury - historia nowego atakującego Cerradu Czarnych Radom

Czarni Radom w miejsce Jakuba Ziobrowskiego zakontraktowali Maksima Żygałowa. 28-letni Rosjanin po półrocznej dyskwalifikacji z 2014 roku wrócił do reprezentacji i przed rokiem zdobył tytuł mistrza Europy, przy czym... nie mógł znaleźć nowego klubu.

Filip Korfanty
Filip Korfanty
Maksim Żygałow WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Maksim Żygałow
Pomimo 28 lat na karku, Cerrad Czarni Radom to dopiero czwarty klub w zawodowej karierze Maksima Żygałowa. Dotąd tylko niespełna półtora sezonu przyszło mu spędzić poza Biełogorie Biełgorod, chociaż jak sam mówi, był blisko rozpoczęcia poważnej przygody z siatkówką w Dynamo Moskwa.

Do Rosji z Kazachstanu przez Uzbekistan

- Urodziłem się w Kazachstanie, w wiosce pod Szymkentem, jej ludność liczyła wówczas 10 tysięcy osób. Po pięciu latach przeprowadziłem się do Taszkientu, ponieważ moi rodzice woleli żyć w dużym mieście. Do 2008 roku mieszkałem właśnie w stolicy Uzbekistanu, po czym dzięki siatkówce, przeprowadziłem się do Rosji. Zacząłem trenować w wieku 12 lat, na lekcji wychowania fizycznego zwrócił na mnie uwagę człowiek, który stał się później moim pierwszym trenerem. Nazywał się Władimir Aleksiejewicz, w rosyjskiej szkolnej siatkówce był dość znaną osobą. To jedna z najciekawszych i najjaśniejszych postaci, z którą mogłem pracować. Na początku graliśmy w piłkę nożną, koszykówkę i siatkówkę. Jednak stopniowo zaczęły dominować treningi siatkarskie. Wciągnąłem się i naprawdę je polubiłem. Do siedemnastego roku życia trenowałem pod okiem Aleksiejewicza, a po skończeniu szkoły trafiłem do drużyny sportowej, która grała w lidze Uzbekistanu. Trenerem był tam Aleksander Serebrennikow, który jest teraz asystentem Władimira Alekno w Zenicie Kazań. Po występach w drużynach młodzieżowych zostałem zaproszony do gry w zespole seniorskim. Grałem tam cały czas, aż do przeprowadzki w 2008 roku do Rosji - opisał swój początek przygody z siatkówką nowy atakujący Czarnych.

Chociaż Żygałow zdecydowaną większość swojej kariery spędził w Biełgorodzie, to jednak już na jej starcie mógł trafić zupełnie gdzie indziej. - Za sprawą Serebrennikowa mogłem trafić do Dynamo Moskwa, gdzie trenerem był Władimir Alekno. Z kolei Aleksiejewicz miał dobre kontakty w Biełgorodzie. Wybrałem tę drugą opcję. Statystyk zespołu pochodził z Taszkientu i zaczął grę w siatkówkę również pod okiem Aleksiejewicza, dzięki niemu udało się porozmawiać z wiceprezesem klubu, który również miał związek z Taszkientem, kiedyś był tam trenerem jednej z drużyn młodzieżowych. Udało się załatwić testy, mój przyszły klub zapłacił za lot i pod koniec 2007 roku trenowałem z zespołem przez około 7-10 dni. Wypadły pomyślnie, po czym wysłano mnie do domu, abym mógł z rodzicami świętować Nowy Rok i załatwić formalności. 1 lutego 2008 roku wróciłem do Rosji i grałem w zespołach młodzieżowych z różnych roczników. Gdy sezon się skończył trafiłem do młodzieżowej reprezentacji Rosji, nie wziąłem udziału w żadnych oficjalnych turniejach, ale zyskałem doświadczenie, trenując z mocnymi zawodnikami, byli między innymi Igor Kobzar, Dmitrij Szczerbinin i Aleksiej Obmoczajew. W tym samym roku otwarto w Anapie ośrodek siatkarskiej federacji - "Volley Grad". Byliśmy pierwszymi, którym pozwolono tam trenować. Wtedy nie rozumiałem zaszczytu, jakiego dostąpiliśmy. Dla mnie powodem do zachwytu był sam fakt, że trafiłem do reprezentacji młodzieżowej. Po sezonie kadrowym wróciłem do klubu, gdzie kontynuowałem grę w zespołach młodzieżowych - opowiedział o początku pobytu w Rosji leworęczny atakujący.

ZOBACZ WIDEO Zaskakujące sceny na lotnisku. Kibice podziękowali piłkarzom reprezentacji Polski

- W połowie sezonu 2009/2010 jeden z zawodników pierwszej drużyny doznał kontuzji więc zaproszono mnie na treningi w jego zastępstwie. Przyszedłem na zajęcia z wielki oczami, ale wszystko poszło dobrze. Zapraszany byłem coraz częściej, trenerom podobała się moja gra w ataku i bloku. W rezultacie zostałem na stałe włączony do pierwszej drużyny. W tym samym sezonie zaliczyłem debiut, pojawiłem się epizodycznie na boisku w półfinale play-off przeciwko Lokomotiwowi Nowosybirsk, emocje były przytłaczające - wspominał Żygałow.

Przez lata gry w Biełgorodzie miał okazję przebywać z weteranami rosyjskiej siatkówki - Tietiuchinem, Chamuckim, Kosariewem czy Dinejkinem. - Ich wyjątkowość polega na tym, że nie muszą nic mówić, wystarczy spojrzeć jak trenują i zaczynasz rozumieć. Jestem osobą, która trenuje dwa razy lepiej, mając u boku kogoś bardziej doświadczonego. Wielu młodych zawodników ma podobnie, u boku weteranów, ich trening jest owocniejszy i pełny poświęcenia - docenił wsparcie doświadczonych zawodników nowy nabytek Wojskowych.

28-latek w pierwszej reprezentacji zadebiutował w 2011 roku. - Zostałem powołany na zgrupowanie przez Władimira Alekno i pojechałem na Mistrzostwa Europy, ale zaliczyłem tylko epizodyczne wejścia na parkiet. To było zrozumiałe, wynikało z braku praktyki meczowej na tym poziomie. Nie miałem nawet za bardzo czasu zapoznać się ze światkiem pierwszej reprezentacji, ale było to dla mnie doskonałe doświadczenie i dało mi impuls do dalszego rozwoju - powiedział. Rosjanie zajęli czwarte miejsce, przegrywając 1:3 mecz o brązowy medal z reprezentacją Polski.

Sukcesy w cieniu Georga Grozera i dyskwalifikacji

W sezonie 2012/2013, wraz z przybyciem do klubu Georga Grozera, do Biełgorodu po 8 latach powrócił tytuł mistrza Rosji. Klub zdobył również Superpuchar oraz Puchar Rosji. Żygałow największy udział miał w meczach finałowych Superligi. - W ćwierćfinale mistrzostw, w rywalizacji do trzech zwycięstw, przegrywaliśmy z Lokomotiwem Nowosybirsk już 0:2, ale byliśmy pewni swoich umiejętności, te dwa pierwsze mecze były wypadkiem przy pracy, coś nie funkcjonowało zgodnie z naszym schematem gry. Porozmawialiśmy ze sobą w szatni i w efekcie rozegraliśmy trzy wspaniałe mecze, nikt z nas nie wątpił, że przejdziemy do kolejnej rundy play-off. Nie dzieliliśmy rywali na bardziej i mniej znaczących, ale po pokonaniu Zenitu Kazań w półfinale uwierzyliśmy jeszcze bardziej, że złote medale są w naszym zasięgu. W półfinałowej rywalizacji kontuzji ramienia doznał Grozer i w efekcie dostałem szansę gry w finale z Uralem Ufa, przebywanie na boisku sprawiało mi wielką przyjemność, ale w całym sezonie grałem trochę mniej niż chciałem, niektóre elementy mojej gry nie podobały się trenerom więc to zrozumiałe. W każdym meczu znajduję fragmenty, z których nie jestem zadowolony - pokornie stwierdził Żygałow.

Lato 2013 roku okazało się kontynuacją świetnego sezonu, który mógł zakończyć się kontraktem w Brazylii. - Zostałem przez Andrieja Woronkowa powołany do reprezentacji, graliśmy w Lidze Światowej, ale po meczach w Surgucie zadzwonił do mnie dyrektor generalny reprezentacji i powiedział, że Rosja weźmie udział w Uniwersjadzie, poproszono mnie, abym pomógł tej drużynie. Propozycja była dla mnie korzystna, bo oznaczała dużo gry. Dzięki Woronkowowi byłem świetnie przygotowany i pojechałem na imprezę w bardzo dobrej dyspozycji - docenił pracę selekcjonera zawodnik.

Rosja wygrała turniej, a Maksim Żygałow wybrany został najlepszym zawodnikiem i najlepiej zagrywającym. - Po tym turnieju odezwał się do mnie menedżer z Brazylii, zapytał czy chciałbym zagrać w tamtejszej lidze. Wiedziałem jaka jest siatkówka brazylijska. Możliwość poznania mentalności Brazylijczyków, procesu szkolenia i organizacji gry była interesująca, ale miałem podpisany długi kontrakt z Biełgorodem - skomentował pierwszą możliwą okazję wyjazdu z Rosji.

Kolejny sezon klubowy, 2013/2014, pomimo zdobycia przez jego zespół klubowego mistrzostwa świata (Żygałow nie znalazł się w kadrze na turniej) i złota Ligi Mistrzów, upłynął pod znakiem nieudanej rywalizacji z Grozerem. Pomimo tego, Andriej Woronkow, ówczesny selekcjoner Sbornej, powołał go do reprezentacji i być może wystąpiłby na mistrzostwach świata w Polsce gdyby nie... półroczna dyskwalifikacja. - Gracz nie pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji, bez podania konkretnego powodu, postanowiono zdyskwalifikować go na pół roku bezwarunkowo, a ponadto warunkowo na dwa lata. Rozmawialiśmy z Maksimem i doszliśmy do wniosku, że popełnił błąd w rozumieniu tego, czym jest drużyna narodowa. Siatkarz, który otrzymuje powołanie ma obowiązek stawić się na zgrupowaniu, ale jeśli ma jakiekolwiek problemy, medyczne czy osobiste, powinien przedstawić sytuację, aby uniknąć sankcji. Czy można sobie wyobrazić sytuację, że na przykład Siergiej Tietiuchin nie stawił się bez powodu na zgrupowaniu? Myślę, że Żygałow został ukarany delikatnie - wyjaśnił Stanisław Szewczenko, szef rosyjskiej federacji siatkarskiej.

Półroczny okres dyskwalifikacji rozpoczął się w maju 2014, wykluczenie dotyczyło oficjalnych rozgrywek reprezentacyjnych i klubowych więc siatkarz nie mógł wystąpić chociażby w pierwszych dziesięciu kolejkach rosyjskiej Superligi. - Wszystko to wyłącznie moja wina, przez moją własną głupotę. Rozmawialiśmy o wszystkim z Giennadijem Szypulinem, moim trenerem klubowym. Doszliśmy do porozumienia, zrozumiałem swoje błędy. To dla mnie dobra lekcja. W klubie wszystko jest w porządku, będę mógł trenować i będą zawodnicy, którzy mnie zastąpią - podsumował sytuację Żygałow, na boisko wrócił siódmego grudnia.

Kemerowska odskocznia i mistrzostwo Europy

W sezonie 2014/2015 klub po Nowym Roku chciał go wypożyczyć. - Po rozważeniu sytuacji zdecydowałem się zostać w zespole do końca sezonu, nie było wiadomo czy Grozer przedłuży kontrakt, ale jednak zdecydował się zostać w klubie, więc to ja zacząłem szukać nowej drużyny na kolejny sezon. Pojawiły się oferty Kuzbassu Kemerowo  i Jeniseja Krasnojarsk, oba zespoły chciały mnie wypożyczyć jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu. Przyszła również oferta z Korei, ale nie pozwolono mi wyjechać z Rosji. Zdecydowałem się przystać na propozycję klubu z Kemerowa - opisał zawodnik, który trafił tam na roczne wypożyczenie.

Chociaż Kuzbass zajął dopiero ósme miejsce i odpadł w ćwierćfinale play-off to Żygałow wywalczył sobie pozycję podstawowego atakującego. Zdobył 392 punkty, co dało mu trzecią pozycji w rankingu punktujących Superligi, za Wilfredo Leonem i Konstantinem Bakunem.

Po dobrym sezonie w Kemerowie Żygałow wrócił do Biełgorodu i stworzył parę nominalnych atakujących z Romanem Daniłowem, grając więcej od niego. Jednak sezon dla jego klubu nie był zbyt udany, pierwszy raz od pięciu sezonów zakończył się bez medalu, po porażce w meczu o brąz z Nowosybirskiem. Żygałow uplasował się na dwudziestym miejscu wśród najlepiej punktujących fazy zasadniczej, z dorobkiem 239 punktów. Dla Biełgorodu więcej punktów zdobył tylko Dmitrij Muserski, który punktował 340 razy.

Po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, z reprezentacją Rosji pożegnał się Władimir Alekno, nowym selekcjonerem Sbornej został Siergiej Szlapnikow i zdecydował się dać szansę Żygałowowi. Najpierw zabrał go na majowe kwalifikacje do mistrzostw świata, chociaż tylko w roli rezerwowego atakującego. Sporo szans gry otrzymał za to w Lidze Światowej, co zaowocowało wyjazdem do Polski na mistrzostwa Europy, nowy siatkarz radomian stworzył parę atakujących z Maksimem Michajłowem. Rosjanie zdobyli złoty medal, a tytuł MVP turnieju przypadł Michajłowowi, który boisko opuszczał bardzo rzadko.

Chociaż Żygałow w zeszłym sezonie reprezentacyjnym nie był podstawowym atakującym to dzięki jego trudnej zagrywce okazał się bardzo cennym "zadaniowcem", Szlapnikow często wprowadzał go na zagrywkę w końcówkach setów, a ten niejednokrotnie siał zamęt w linii przyjęcia rywali. W mistrzostwach Europy zagrywał 29 razy, zdobył 8 asów i popsuł tylko 6 zagrywek, na boisku pojawiał się w każdym z setów. Podobną rolę pełnił w rozegranych w maju 2017 roku kwalifikacjach do mistrzostw świata, w pięciu meczach zagrywał 44 razy, zdobył 9 asów i popsuł tylko 4 zagrywki. W dwóch meczach tych rozgrywek był podstawowym atakującym.

Niechciany w Biełgorodzie

Chociaż mierzący 203 cm wzrostu siatkarz, po niezłym sezonie ligowym, pokazał się z dobrej strony w sezonie reprezentacyjnym, to w tym samym czasie trwały, bezskuteczne jak się okazało, poszukiwania nowego klubu. - Od początku planowaliśmy mieć na ten sezon dwóch atakujących - Bakuna i Daniłowa. Żygałow jest zawodnikiem Biełgorodu i ma kontrakt jeszcze na dwa lata, ale przez dwie miesiące nie znalazł nowego klubu. Jego agent powiedział, że Maksim za wszelką cenę chce odejść, ale poszukiwania klubu nadal trwają. Jeśli zawodnik chce grać w innej drużynie to nie możemy zmusić go do pozostania, z niewolnika nie ma pracownika - powiedział pod koniec lipca 2017 roku Taras Chtiej, dyrektor sportowy Biełgorodu.

Przedsezonowe poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem i siatkarz został w zespole. Podstawowym atakującym przez większość czasu był sprowadzony przed sezonem Konstantin Bakun, a rola Żygałowa ograniczała się głównie do krótkich wejść, zwykle na zagrywkę, podobnie jak w reprezentacji. Wydaje się, że właśnie zza linii dziewiątego metra rosyjski siatkarz będzie największym zagrożeniem dla plusligowych rywali.

W lutym 2018 roku doszło do niespodziewanej zamiany miejsc. Grający w Lokomotiwie Nowosybirsk Georg Grozer, według nieoficjalnych informacji nie dogadywał się z trenerem Plamenem Konstantinowem. Wykorzystał to zespół z Biełgorodu i sprowadził do siebie, w zamian oddając do Lokomotiwu Żygałowa. Klub z Nowosybirska zakontraktował również Marcusa Nilssona z myślą o stawianiu na niego w Lidze Mistrzów, gdyż Żygałow nie mógł grać w tych rozgrywkach, ze względu na wcześniejsze występy w Pucharze CEV w barwach Biełgorodu. Nilsson nie grał w rozgrywkach ligi rosyjskiej.


Nowy atakujący radomian rywalizował o miejsce w składzie z Nikołajem Pawłowem, dołączył do zespołu na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej. Lokomotiw zajął szóste miejsce, po czym odpadł w ćwierćfinale play-off i ostatecznie zakończył sezon na siódmej pozycji. Żygałow nie zdołał wywalczyć sobie stałego miejsca w składzie, w większości notując słabe występy. W całym sezonie zdobył 166 punktów, w tym 125 atakiem, 30 zagrywką i 11 blokiem. Atakował 294 razy, popełniając przy tym 33 błędy co daje 43 proc. skuteczności i 31 proc. efektywności. Wykonał 216 zagrywek, psując 46 z nich. Trener Szlapnikow nie powołał go do reprezentacji na tegoroczne rozgrywki Ligi Narodów.

Sezon w nowym dla niego kraju być może okaże się bogaty w inspiracje i dzięki temu powiększy się kolekcja napisanych przez niego wierszy. - Prawdopodobnie zacząłem pisać około dziesięć lat temu. Robiłem to jako prezent dla mojej mamy, gdy przyjeżdżałem na wakacje. Tak było każdego roku. Kiedyś to mama była moją "muzą", teraz mam żonę i to ona mnie inspiruje. Obecnie, moje prace się oczywiście bardziej dojrzałe i głębsze. Żona podziwia, chociaż nie rozumie w jaki sposób dobrze używać rymów. Lubię też słuchać muzyki. Absolutnie różnej. Różnych gatunków. Ponieważ rozumiem angielski, ważny jest dla mnie przede wszystkim tekst - opowiedział w 2014 roku o swoim hobby.

W zespole Cerradu Czarnych Radom na pozycji atakującego w najbliższym sezonie nadal występować będzie Michał Filip, który stracił większość poprzednich rozgrywek przez kontuzję. Z drużyny odszedł z kolei Jakub Ziobrowski, który podpisał kontrakt z Cuprum Lubin. Żygałow z Wojskowymi związał się roczną umową. Chociaż w zespole Biełgorodu i w reprezentacji nie zawsze pełnił kluczową rolę to lista tytułów w jego CV może robić wrażenie. W Rosji zdobył ligowe mistrzostwo (2013), wicemistrzostwo (2010, 2015) i brązowy medal (2011, 2014), wygrał Puchar Rosji (2012, 2013), Superpuchar Rosji (2013, 2014) i złoty medal Ligi Mistrzów (2014). Z kadrą Rosji wygrał Mistrzostwa Europy w 2017, dwukrotnie triumfował w Uniwersjadzie (2013, 2015), a także sięgnął po brązowy medal Igrzysk Europejskich w Baku (2015).

Czy Maksim Żygałow będzie podstawowym atakującym Cerradu Czarnych Radom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×